Dan Richman szedł szlakiem turystycznym w górach w Kalifornii, kiedy ujrzał przed sobą duży kształt. – Nagle zobaczyłem niedźwiedzia stojącego na tylnych łapach i z tego powodu, że nigdy wcześniej nie widziałem misia na żywo, byłem dość mocno przerażony – opowiadał Richman w wywiadzie dla amerykańskiej stacji telewizyjnej KTLA.
Richman zaczął się wycofywać, ale kiedy się odwrócił zdał sobie sprawę, że z drugiej strony idzie na niego inny niedźwiedź. – W tym momencie byłem uwięziony – relacjonował. – Zacząłem krzyczeć na cały głos, aby przestraszyć niedźwiedzie. Wydawało mi się, że to zadziałało, ponieważ jeden z nich zawrócił. Myślałem, że to jest moja szansa, aby uciec. Myliłem się – przyznał Richman. Niedźwiedź złapał go za nadgarstek, a potem szczękami objął jego szyję. – Stanąłem zupełnie nieruchomo i starałem nie poruszyć się nawet o milimetr – opowiadał. Richmanowi udało się przeżyć atak niedźwiedzia – zwierzę w pewnym momencie po prostu go zostawiło. Mężczyzna później trafił do szpitala z kilkoma ranami i zadrapaniami.
– Turysta prawdopodobnie zaskoczył niedźwiedzie i zareagowały tak, jak reagują zwierzęta z kłami i pazurami, czyli przez atak – skomentował zdarzenie rzecznik departamentu ochrony przyrody Andrew Hughan. Zwrócił on uwagę, że jest wiele możliwych wytłumaczeń ataku niedźwiedzi. Możliwe, że dwa niedźwiedzie były parą, którym turysta przeszkodził w okresie rui.
W Kalifornii żyje od 25 do 30 tysięcy niedźwiedzi czarnych. Strażnicy szacują, że niedźwiedź, który zaatakował Richmana musiał być dorosłym osobnikiem, przynajmniej trzyletnim. Niedźwiedź nie był oznaczony i jeśli będzie złapany, zostanie odstrzelony.