Najprawdopodobniej jeden z pociągów najechał na tył drugiego, w efekcie doszło do uszkodzenia czterech cystern, z dwóch z nich wyciekł olej. W wyniku wypadku doszło do pożaru jednej z lokomotyw, a ogień ugaszono po kilkunastu minutach. W tej chwili trwa usuwanie skutków zderzenia - według informacji RMF FM, ma potrwać to wiele godzin. Na miejscu pracuje kilkudziesięciu strażaków, oraz pluton ratownictwa chemicznego z Częstochowy.
Kapitan Mariusz Szczepański, pełniący obowiązki dowódcy straży w Myszkowie, przekazał w rozmowie z Wirtualną Polską, że poszkodowany maszynista nie doznał poważnych obrażeń. - Trafił do szpitala w Myszkowie, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - wyjaśniał.
Z powodu wypadku na trasie Gliwice-Częstochowa są poważne utrudnienia, praktycznie wszystkie składy mają opóźnienia. Wykolejone cysterny blokują sąsiednie tory.