Wierni zgromadzeni na nabożeństwie w kościele garnizonowym w Gnieźnie musieli się porządnie wystraszyć, kiedy w czasie trwania mszy świętej, ktoś odpalił petardę dymną. Oficer prasowy gnieźnieńskiej policji, asp. sztab. Anna Osińska twierdzi, że sprawców chuligańskiego wybryku udało się namierzyć dzięki zaangażowaniu jednego z parafian. Mężczyzna ruszył za uciekającymi nastolatkami i śledził ich, przez telefon wzywając policję. Przybyli we wskazane miejsce stróże prawa zatrzymali dwóch 12-latków i jednego 16-latka.
– Sprawą zajmuje się zespół prewencji kryminalnej nieletnich i patologii. Od przesłuchań chłopców zależy, jaka kara im będzie grozić – odpowiadała mediom Osińska. Do tej pory policja nie podała, jakie były motywy zachowania nastolatków. Najprawdopodobniej chodziło wyłącznie o niestosowny psikus. – Cały czas ustalamy, co dokładnie wydarzyło się w kościele, czy nastąpił wybuch, czy chodziło tylko o zadymienie. Będziemy rozmawiać z księdzem, który celebrował mszę świętą – dodawała rzecznik gnieźnieńskiej policji. Obecni na mszy świadkowie mówią jedynie o dymie.