We wtorek 14 lutego w serwisie pomagam.pl Rafał Biegun rozpoczął zbiórkę środków na nowe seicento dla Sebastiana K. oskarżonego o nieumyślne spowodowanie wypadku, w którym ucierpiała m.in. premier Beata Szydło. Jako cel postawił 5 tysięcy złotych, tyle bowiem miało wystarczyć na ufundowanie 21-latkowi auta w podobnym standardzie do tego, którym kierował 10 lutego. „Przy całym nagłośnieniu sprawy ciężko będzie mu odzyskać wrak auta, jak obecnie rządzącym wrak samolotu. To będzie niewątpliwie długa i trudna droga. W ten sposób chciałbym mu ją ułatwić i zapewnić choć trochę spokoju oraz ograniczyć jego wydatki” – tłumaczył w opisie akcji jej organizator.
Rekordowe wsparcie
Już po kilku godzinach okazało się, że internauci podeszli do sprawy z niezwykłą ofiarnością. Szybko zebrano potrzebne środki, ale wpłat wciąż przybywało. – Nigdy wcześniej nie przeprowadzałem tego typu zbiórek, więc byłem w pozytywnym szoku, że tak szybko udało się zebrać początkowo planowaną kwotę. Potem wpływały kolejne pieniądze i to przerosło całkiem moje oczekiwania – tłumaczył Rafał Biegun w rozmowie z Polsat News.
Na co pójdą pieniądze?
W piątek 17 lutego po godzinie 17 suma zebranych pieniędzy przekroczyła 136 tysięcy złotych, a w akcję włączyło się do tej pory niemal 7400 osób. Zakładając, że Sebastian K. kupi seicento za 5 tys. złotych, zostanie mu jeszcze dużo pieniędzy. Co z nimi zrobi? O to Wirtualna Polska spytała adwokata 21-latka. Mecenas Władysław Pociej stwierdził, że na razie nie zapadły jeszcze decyzje, ale jak wskazał – zapewne część tej kwoty trafi na cel charytatywny. – Decyzje, które podejmiemy, będą satysfakcjonować darczyńców i mojego klienta pod kątem godnego spożytkowania tej kwoty, z przeznaczeniem na jakiś szczytny cel – zapowiedział. Jednocześnie podkreśli, że dla jego klienta ważne jest wsparcie i życzliwość, jakie wiążą się z ogromnym zainteresowaniem akcją.