Chuligani, którzy brali udział w proteście przed komendą policji we Wrocławiu, usłyszeli w środę 15 marca prawomocne wyroki więzienia. Choć wszyscy trzej odwołali się od wyroku pierwszej instancji, sąd uwzględnił argumenty tylko jednego z nich. – Przebieg procesu pokazał, że skazani Mateusz S. i Adrian O. wciąż bagatelizują swe czyny. Natomiast skazany Jarosław W. krytycznie ocenił swoje zachowanie jako naganne. Wyraził skruchę i żal – wyjaśniał sędzia Robert Zdych. Ostatecznie kara 4 lat więzienia została oskarżonemu zmniejszona do lat 3. Pozostali mężczyźni spędzą w więzieniu 3 i 4 lata. Wszyscy trzej oskarżeni spędzili już wcześniej pewien czas w zakładach penitencjarnych.
Jak podkreślał sędzia, nie wzięli się na miejscu zdarzenia przypadkowo i z pewnością nie byli tam po to, aby wspierać rodzinę zmarłego czy pokojowo protestować. – Oskarżeni byli przygotowani do zetknięcia z funkcjonariuszami policji, skoro mieli ze sobą kominiarki i maski po to - jak zeznał Mateusz S.- by nie zostać rozpoznanym – mówił.
Śmierć na komisariacie
Protesty przed komendą policji odbywały się w związku ze śmiercią mężczyzny, wobec którego policjanci użyli paralizatora. 25-latek trafił na komisariat w niedzielę 15 maja 2016 roku. O godzinie 6 policjanci próbowali go zatrzymać, ponieważ pasował do wizerunku poszukiwanego przez prokuraturę. Ten nie chciał jednak współpracować i ujawnić swoich danych. Policjanci twierdzili też, że był agresywny i wpadł w szał an wiadomość o tym, że zostanie zabrany na komisariat. Wtedy też użyto wobec niego paralizatora.
Po przewiezieniu mężczyzny na komisariat Stare Miasto, udało się potwierdzić jego tożsamość - okazało się, że był on poszukiwany w związku z oszustwami. Wkrótce mężczyzna źle się poczuł - zaczął sinieć i zasłabł. Funkcjonariusze rozpoczęli reanimację, którą następnie kontynuowała załoga wezwanej na miejsce karetki pogotowia. Mężczyzny nie udało się jednak uratować.