Prokuratura Rejonowa w Pile ujawniła, że prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 2-latki z Piły. Partner jej matki miał być pochłonięty grą komputerową do tego stopnia, że gdy rozgrywka zaczęła iść nie po jego myśli, zirytowany pchnął dziecko z dużą siłą. Dziewczynka uderzyła głową w futrynę, a jej obrażenia wymusiły na matce wizytę w szpitalu - dopiero dwa dni po zdarzeniu. Niestety, lekarzom nie udało się uratować dziecka.
Zdarzenie miało miejsce w czwartek 16 marca. W środę 22 marca prokuratorzy rozpoczęli śledztwo w tej sprawie. Przesłuchano matkę dziecka oraz jej ojczyma. Kobieta odpowiadała na pytania prokuratorów przez ponad 5 godzin. – Wiedziała o tym, że dziecko doznało obrażeń głowy w wyniku uderzenia o futrynę i nie przekazała tych informacji lekarzom, którzy badali dziewczynkę w sobotę, niedzielę i poniedziałek. Jak sama mówi, nawet kiedy lekarze dopytywali o obrażenia, nie opowiadała o zdarzeniu z 16 marca – mówiła w rozmowie z TVN 24 Magdalena Roman z Prokuratury Rejonowej w Pile.
„Nie radziła sobie”
Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej potwierdzają, że matka nie radziła sobie z opieką nad dziećmi. – Rodzinie asystent został przydzielony na prośbę samej matki, która nie do końca radziła sobie z opieką nad trójką dzieci. Przychyliliśmy się do tej prośby – powiedziała Liwia Kolasa, rzecznik MOPS w Pile. Prokuratura już w lutym zajmowała się podejrzeniami o przemoc domową. – Wiedzieliśmy, że dziecko było hospitalizowane. Jak asystent przychodził do domu rodziny, to były przypadki zasinień, ale mama motywowała to chorobą. W zachowaniu rodziców nie było nic podejrzanego – dodawała pracownica MOPS.