Prezydent Stanów Zjednoczonych podpisał dekret o niezależności energetycznej w obecności górników i dyrektorów firm węglowych. Donald Trump podkreślał że produkowana energia będzie "czysta", a Agencja Ochrony Środowiska dołoży wszelkich starań, aby dbać o środowisko. Jak mówił inicjatywa wpisuje się w plan stworzenia miejsc pracy dla Amerykanów oraz odbudowy bogactwa Stanów Zjednoczonych.
Posunięcie to przyniosło szybkie reakcje ze strony koalicji 23 stanów i lokalnych samorządów, a także grup środowiskowych, które nazwały go "zagrożeniem dla zdrowia publicznego" i zapowiedziały walkę przeciwko dekretowi w sądzie.
Głównym celem dekretu było zniesienie "Planu Czystego Powietrza" byłego prezydenta USA Baracka Obamy. Obama chciał ograniczenia spalania dwutlenku węgla, podkreślając, że powoduje on globalne ocieplenie. Stany, na których czele stali Republikanie, ostro sprzeciwiali się wówczas tej decyzji, ponieważ czerpały zyski z palenia ropy, węgla oraz gazu. W styczniu 2016 roku Obama wstrzymał na 3 lata wydawanie nowych pozwoleń na dzierżawę kopalni węgla. Dziś Trump przekonuje, że zniesienie tych regulacji da swobodę ekonomiczną i pozwoli stanom decydować o tym, co dla nich najlepsze.