Pomysłu Hilgera nie udało się jednak zrealizować w stu procentach. Władze Moguncji, stolicy Nadrenii - Palatynatu tłumaczyły, że budynek ratusza jest klimatyzowany, a okna nie otwierają się. Wtajemniczeni twierdzili, że rządzący obawiali się, iż opozycja oskarży ich o "wyrzucanie pieniędzy przez okno". Miejsce akcji przeniesiono więc do Kaiserslautern. Jednak i tutaj zrezygnowano ze spontanicznego happeningu, obawiając się walki "na śmierć i życie" o pieniądze.
Z tego powodu, na ogrodzony teren o wymiarach 10 na 15 metrów wpuszczano tylko po 10 osób. Kandydaci musieli wcześniej zarejestrować się. Zakazano wnoszenia toreb, sprawdzano, czy uczestnicy nie posmarowali rąk klejem lub inną substancją naruszającą zasadę równej konkurencji. Porządku pilnowało kilkudziesięciu ochroniarzy i policjantów.
Jak podała agencja dpa, zbieranie banknotów przebiegało spokojnie. Jedna z grup postanowiła wręcz podzielić banknoty po równo, rezygnując całkowicie z rywalizacji.
Do szczęśliwców, którym udało się nieoczekiwanie wzbogacić, należy student Jonas Mehne. Dla udziału w happeningu 20-latek zrezygnował nawet z wykładów. "Nie do wiary" - powtarza, spoglądając z dumą na zebraną fortunę - kilkaset euro. "Opłacało się przyjść" - mówi.
Bohaterem dnia jest jednak Hilger - podkreśla dpa. Pozuje chętnie do zdjęć, jest też filmowany przez pięć stacji telewizyjnych. Z Londynu przyleciała nawet ekipa rosyjskiej telewizji państwowej, by nakręcić reportaż o spadających z nieba pieniądzach.
ab, pap