Na trasie tradycyjnego przemarszu studentów z Politechniki na Pola Marsowe doszło do niebezpiecznego wypadku. Na wysokości ulic Mickiewicza i Kopernika, na skutek zwarcia, zapaliła się platforma ze sprzętem muzycznym i nagłośnieniem. – To był niewielki wózek, niewiele większy od sklepowego – opowiadał w rozmowie z wrocławską „Wyborczą” jeden ze współorganizatorów, członek samorządu studenckiego. – Na platformie był agregat i dużo głośników. Prawdopodobnie doszło do zwarcia. Cała platforma spłonęła, ale poszkodowani zostali tylko lekko ranni – mówił.
Po dokładniejszym zbadaniu miejsca wypadku stwierdzono, że zapłonowi uległ silnik spalinowy i butle ze sprężonym powietrzem, podłączone do konstrukcji. Całość zapaliła się w momencie dolewania z kanistra benzyny do agregatu prądotwórczego.
Według straży pożarnej rannych w zdarzeniu zostało 7 osób. Wezwanie o pożarze dotarło do centrali krótko po godzinie 12 w południe. – Na początku dowiedzieliśmy się o trzech rannych studentach. Potem doszły kolejne trzy osoby, a następnie jeszcze jedna – podliczał jeden ze strażaków. – Poszkodowani zostali poparzeni. Cztery osoby z tych siedmiu zostały przewiezione do szpitala – mówił dalej.
Jak opowiadają naoczni świadkowie zdarzenia, wszystko wydarzyło się w mgnieniu oka. – Platforma otoczona tłumem studentów stanęła nagle w ogniu. Było strasznie dużo dymu – mówiła studentka biorąca udział w pochodzie. Inny z uczestników marszu dodawał, że najmocniej ucierpiały osoby jadące na platformie.