Skatowana na śmierć dziewczyna i skok z 11. piętra. Cudem ocalały nie przyznaje się do winy

Skatowana na śmierć dziewczyna i skok z 11. piętra. Cudem ocalały nie przyznaje się do winy

Lublin
Lublin Źródło: Wikimedia Commons / Tomasz Zugaj
Mateusz Ch. usłyszał zarzut zamordowania swojej dziewczyny. Mieszkaniec Lublina, który przeżył skok z 11. piętra bloku, nie zamierza jednak potwierdzać wersji prokuratury i odmawia składania zeznań.

Jak informuje Prokuratura Okręgowa w Lublinie, mieszkaniec tego miasta usłyszał we wtorek 30 maja zarzut zabójstwa swojej 25-letniej dziewczyny. Według relacji osób badających tę sprawę, ofiara przed śmiercią przeszła prawdziwą gehennę. – Mamy opinię biegłego z zakresu medycyny sądowej dotyczącą obrażeń, których doznała pokrzywdzona i w wyniku których zginęła. Biegły potwierdził wstępne ustalenia, które zostały poczynione na miejscu zdarzenia, i wskazał, że pokrzywdzona doznała szeregu ran tłuczonych głowy i klatki piersiowej oraz czterech ran kłutych jamy brzusznej i płuc, w wyniku czego zmarła – ujawniła w rozmowie z Polsat News rzecznik prokuratury Agnieszka Kępka.

Według opinii biegłego, jednym z czynników, które spowodowały śmierć, było duszenie ofiary. – Mateusz Ch. usłyszał zarzut zabójstwa. Po przesłuchaniu nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił wyjaśnień – dodawała rzecznik. Jak poinformowała, mężczyźnie grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Nieudany skok

W sobotę 6 maja służby ratunkowe zostały poinformowane, że przy ul. Bursztynowej w Lublinie mężczyzna chce skoczyć z 11. piętra jednego z wysokościowców. Dzwoniła matka chłopaka, która otrzymała od niego pożegnalnego SMSa. Na miejscu pojawiła się policja, straż pożarna i ratownicy. Mimo, że strażacy rozłożyli skokochron, mężczyzna wziął rozbieg i celowo skoczył obok. Mateusz Ch. w stanie krytycznym błyskawicznie trafił do szpitala. Skok z wysokości ponad 30 metrów przeżył dzięki upadkowi na drzewo i mokrą ziemię. W walce o jego życie lekarze przeprowadzili kilka operacji. Przez wiele dni utrzymywano go w stanie śpiączki farmakologicznej.

Ciało w walizce

Przeszukując mieszkanie mężczyzny, w jednej z walizek znaleziono poćwiartowane zwłoki jego 25-letniej dziewczyny. Według wstępnych ustaleń Mateusz Ch. skatował ją tłuczkiem do mięsa, po czym dobił, zadając liczne rany kłute. Jak ustaliła policja, przyczyną zbrodni miał być atak zazdrości Mateusza. Para, która udała się wspólnie na grilla, spotkała tam byłego chłopaka Kamili. Podpity Mateusz zdecydował o natychmiastowym powrocie do domu, gdzie śmiertelnie pobił partnerkę.

Zmiana planu

Mateusz Ch. początkowo zamierzał ukryć zwłoki, jednak później porzucił ten plan. Wyszedł na dach balkonu na 11. piętrze, gdzie siedział w samej bieliźnie do czasu przyjazdu służb ratowniczych. – Zaczęliśmy do niego krzyczeć, żeby się nie wygłupiał. Ale odpowiedział, że ma trupa w domu i musi skończyć ze sobą. Zaraz potem skoczył – relacjonował jeden z mieszkańców osiedla.

„Wyglądało na to, że się ustatkował”

– Byli parą od około dwóch miesięcy. Ona pracowała w spożywczym tu za rogiem i studiowała pedagogikę. Mateusz świętoszkiem nie był. Chyba żadnej szkoły nie skończył, za to jeszcze niedawno siedział w więzieniu. Teraz wyglądało na to, że się ustatkował. Zaczął pracę w spółdzielni mieszkaniowej – opowiadali sąsiedzi.

Źródło: Polsat News