„Jest 50 proc. szans, że jeden z silników się zepsuje”. Pilot kazał pasażerom głosować, czy chcą lecieć

„Jest 50 proc. szans, że jeden z silników się zepsuje”. Pilot kazał pasażerom głosować, czy chcą lecieć

Lotnisko
Lotnisko Źródło: Fotolia / santypan
Brytyjskie tabloidy opisują koszmar pasażerów lotu linii easyJet z Malagi do Bristolu. Po 40 godzinach oczekiwania na lot, pilot oświadczył im, ze mają 50 proc. szans, że w samolocie będzie działał tylko jeden silnik.

Sprawa dotyczy turystów wracających z hiszpańskiej Malagi. Najpierw musieli oni spędzić blisko dwie doby na lotnisku w oczekiwaniu na maszynę, która zbierze ich do domów. Gdy wreszcie weszli na pokład, usłyszeli mrożący krew w żyłach komunikat obsługi. Pasażerowie relacjonowali, że pilot easyJet, który nie przedstawił się im z nazwiska, poinformował, że szanse, iż uda się dolecieć do Wielkiej Brytanii na dwóch działających silnikach, wynoszą 50/50. Następnie zaproponował przerażonym pasażerom głosowanie nad tym, czy chcą zaryzykować i polecieć. Jako alternatywę przedstawił dalsze oczekiwanie na kolejny samolot bądź zwrot kosztów. 

Firma broni się tłumacząc, że jej pracownik spytał pasażerów, czy chcą opuścić samolot i poczekać na naprawę usterki. EasyJet zapewnia, że w żadnym wypadku pilot nie podjąłby próby lotu, wiedząc, że maszyna ma tylko jeden sprawny silnik. Wersję pasażerów tłumaczy ich zdenerwowaniem długim oczekiwaniem na lot.

Inaczej sprawę przedstawiają jednak świadkowie, którzy twierdzą, że w momencie, gdy samolot znajdował się już na pasie startowym, pilot wyszedł z kokpitu i poprosił, by podniosły ręce osoby, które są za tym, by lecieć. – W tym momencie w samolocie słychać było krzyk i płacz osób, które błagały, by pozwolić im wyjść. Znalazło się około 12 osób, które chciały zostać, reszta wolała wysiąść –relacjonuje w rozmowie z „Daily Mail” jedna z pasażerek, Terri Hill. Ostatecznie lot odwołano, a pasażerowie wrócili do Wielkiej Brytanii jeszcze tego samego dnia samolotem zastępczym.

Źródło: IBT