Giertych kontra Wprost, czyli dlaczego potrzebujemy zmiany prawa o sądach

Giertych kontra Wprost, czyli dlaczego potrzebujemy zmiany prawa o sądach

Roman Giertych
Roman Giertych Źródło: Newspix.pl / TOMASZ OZDOBA
Roman Giertych właśnie udowodnił, że przygotowana przez Prawo i Sprawiedliwość reforma sądownictwa jest nie tylko konieczna, ale i pilna. Jego głos w tej debacie jest nie do przecenienia.

Tym razem mecenas i obrońca prominentnych polityków PO triumfalnie ogłosił na Twitterze, że sąd nakazał wydawcy tygodnika „Wprost” opublikowanie przeprosin pod rygorem zapłaty grzywny. I po raz kolejny nagiął rzeczywistość do swoich oczekiwań. Postępowanie sądowe pomiędzy mecenasem Giertychem a wydawcą „Wprost” jest w toku. Wydawca złożył właśnie skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, a Sejm zmienia kodeks postępowania cywilnego w zakresie przedwczesnego egzekwowania orzeczeń sądów.

W dzisiejszym stanie prawnym orzeczenia sądów, co do których jest szansa na ich zmianę przez Sąd Najwyższy, podlegają egzekucji. Art. 388 § 1 k.p.c. stanowi, że sąd drugiej instancji może wstrzymać wykonanie zaskarżonego orzeczenia do czasu ukończenia postępowania kasacyjnego, gdyby na skutek wykonania orzeczenia stronie mogła być wyrządzona niepowetowana szkoda. Jednak sąd rozpoznaje wniosek o wstrzymanie wykonania orzeczenia dopiero po wpłynięciu do sądu skargi kasacyjnej. To oznacza, że w czasie od wydania orzeczenia sądu drugiej instancji do czasu wniesienia skargi kasacyjnej wierzyciel może skutecznie wyegzekwować świadczenie.

– Obowiązujące przepisy prawa dają możliwość wierzycielowi wyegzekwowania świadczeń nawet przed sporządzeniem uzasadnienia wyroku przez sąd drugiej instancji. Takie prawo jest krzywdzące dla dłużnika, od którego mogą być egzekwowane różnego rodzaju świadczenia, czy to majątkowe, czy niemajątkowe, zanim sprawa zostanie ostatecznie osądzona. W przypadku gdyby dłużnik wygrał sprawę na skutek postępowania kasacyjnego, przywrócenie sytuacji do tej sprzed egzekucji jest uciążliwe, a w niektórych sytuacjach - niemożliwe – komentuje radca prawny AWR „Wprost” Paulina Piaszczyk.

Z tych właśnie – mocno niedoskonałych - przepisów prawa skorzystał mec. Roman Giertych w sprawie przeciwko wydawcy „Wprost” i zaraz po ogłoszeniu wyroku sądu drugiej instancji w sprawie o ochronę dóbr osobistych złożył wniosek do sądu rejonowego o egzekucję świadczenia niepieniężnego, czyli publikację przeprosin.

Pomimo, że wydawca „Wprost” podniósł w postępowaniu egzekucyjnym zamiar składania skargi kasacyjnej oraz faktu, że nie otrzymał jeszcze uzasadnienia wyroku sądu drugiej instancji, Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy w Warszawie w postanowieniu wzywającym do wykonania wyroku uznał, że nie jest uprawniony do badania zasadności i wymagalności tytułu wykonawczego, i zagroził wydawcy grzywną w kwocie 10 tys. zł.

Sprawa Giertych kontra Wprost pokazuje w sposób podręcznikowy, do jakiego absurdu prawnego prowadzi sytuacja, w której sądy rejonowe, które wydają orzeczenia w przedmiocie egzekucji, mogą nie brać pod uwagę faktu, że wyrok może być w przyszłości zmieniony.

Uchwalana właśnie przez Sejm ustawa o Sądzie Najwyższym w art. 79 przewiduje zmianę wspomnianego przepisu art. 388 § 1 k.p.c. Zgodnie z projektem ustawy, w sytuacji takiej jak w sprawie Giertych kontra Wprost, gdy stronie mogłaby być wyrządzona niepowetowana szkoda, sąd drugiej instancji, od chwili złożenia przez stronę wniosku o doręczenie orzeczenia z uzasadnieniem, może wstrzymać wykonanie orzeczenia do czasu ukończenia postępowania kasacyjnego. W razie niewniesienia skargi kasacyjnej postanowienie obowiązuje do czasu upływu terminu do jej wniesienia.

– Jest to rozsądne rozwiązanie, które pozwoli na powstrzymanie przedwczesnej egzekucji świadczeń. Wstrzymanie wykonania orzeczenia ma być możliwe od czasu złożenia do sądu drugiej instancji wniosku o doręczenie wyroku wraz z uzasadnieniem, a nie tak jak dotychczas - dopiero od wniesienia skargi kasacyjnej – komentuje mec. Paulina Piaszczyk.

Wydawca „Wprost” nie zamierza publikować przeprosin do czasu wyczerpania drogi odwoławczej. Roman Giertych cynicznie wykorzystuje bałagan w prawie. Jednak jego przechwałki mają skutek odwrotny do zamierzonego, bo w ten sposób mecenas Giertych dobitniej niż ktokolwiek inny pokazuje, że reforma sądownictwa to konieczność. I to pilna konieczność – także po to, aby zapobiec absurdom prawnym, z którymi mamy do czynienia w obecnym porządku prawnym.

Źródło: PMPG Polskie Media