Do zdarzenia doszło 7 sierpnia po południu, gdy mający dwa lata i siedem miesięcy chłopiec wpadł na pomysł, by dostać się do auta przez uchyloną szybę. Chłopiec najprawdopodobniej zobaczył w samochodzie napój i dlatego chciał dostać się do środka. Podstawił sobie przy drzwiach auto na kółkach, a gdy wspiął się i głowę miał już w środku, zabawka odjechała i chłopiec zawisnął na uchylonej szybie, zaczynając się dusić.
W domu przebywali przez cały ten czas rodzice chłopca i babcia, dlatego też, gdy tylko zorientowali się, że dziecko na chwilę zniknęło im z oczu, ruszyli na poszukiwania. Gdy go zobaczyli, od razu wezwali pomoc i próbowali reanimować. Jak wyjaśniał w rozmowie z „Faktem” prokurator Tomasz Retyk z piotrkowskiej prokuratury rejonowej, doszło do samozadzierzgnięcia, a mimo pomocy lekarzy (do Dobreniczek przyleciał helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego), dziecka nie udało się uratować.
Prokuratura ma wyniki sekcji zwłok, która potwierdza, że doszło do samozadzierzgnięcia niespełna trzyletniego chłopca, a cała sytuacja była nieszczęśliwym splotem wydarzeń.