„Życie migrantów i uchodźców żyjących w Libii powinno szokować europejską opinię publiczną i demokratycznych liderów Europy” – zaznacza już we wstępie swojego listu szefowa Lekarzy bez Granic dr Joanne Liu. Po wizycie w obozach przejściowych dla uchodźców niedopuszczanych do Europy mówi o koszmarach, które zostaną z nią do końca życia. Zwraca się też z apelem o odblokowanie szlaku migracyjnego przez Włochy. Pisze, że Europejczycy „zaślepieni jedynym celem – trzymania imigrantów z dala od swojego kontynentu”, płacą za zatrzymywanie łodzi na wodach Libii, fundując jednocześnie „przestępczy system wyzysku”.
Zdaniem dr Liu, przetrzymywanie migrantów i uchodźców w Libii jest „przegniłe do cna”. Jak pisze, "nazywając rzeczy po imieniu": w Libii ma miejsce „kwitnący proceder” polegający na porwaniach, torturach i wyłudzeniach. Opisuje wstrząsające przypadki gwałtów na ciężarnych kobietach i znęcania się nad pozbawionymi środków do życia, stłoczonymi w klatkach migrantami. Jej zdaniem o losie tych ludzi zadecydowali przywódcy europejscy. Liu twierdzi, że ludzi nie można odsyłać do Libii, ani ich tam przetrzymywać.
„Ograniczenie liczby ludzi opuszczających libijskie wybrzeża zostało ogłoszone jako sukces i zmniejszenie liczby zgonów na morzu, przecięcie szlaków przemytników. Tymczasem posiadając wiedzę o tym, co się dzieje w Libii, powinno być to ogłaszane jako - co najwyżej - czysta hipokryzja, a nawet cyniczny udział w zorganizowanym biznesie sprowadzającym istoty ludzkie do przedmiotów w rękach handlarzy żywym towarem” – pisze w swoim liście Liu.
„Przerażająca przemoc stosowana wobec tych ludzi musi zostać powstrzymana. Zachodzi tu potrzeba przestrzegania podstawowych praw człowieka, wliczając dostęp do pożywienia, wody i opieki medycznej” - podkreśla szefowa Lekarzy bez Granic.