– Z przekazanych informacji wynikało że w jednym z mieszkań jest dużo kotów. W trakcie oględzin pracownica schroniska stwierdziła, że zwierzęta przebywają w złych warunkach. Zdecydowała, że trafią one do schroniska. Ta informacja wywołała agresję u 32-letniego mężczyzny – opisywał w rozmowie z telewizją Polsat News rzecznik policji w Słupsku Robert Czerwiński.
Przybyła na miejsce straż miejska spotkała się z zaskakująco silnym oporem. Konkubent właścicielki zwierząt wdał się w szamotaninę z interweniującą strażniczką miejską. 32-letni Mirosław R. w trakcie szarpaniny przewrócił kobietę na schody, a następnie w przypływie szału ugryzł ją w rękę i nogę. Krewkiego obrońcę zwierząt powstrzymała dopiero słupska policja, przybywająca w sukurs straży miejskiej.
Obezwładniony mężczyzna trafił do aresztu. Dopuścił się naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza na służbie, co grozi mu pobytem w więzieniu nawet przez 3 lata. Co gorsza, jego interwencja poszła na marne. Zwierzęta ostatecznie i tak trafiły do schroniska.