Lewicowy publicysta oskarżony w akcji #metoo podjął pierwsze kroki prawne

Lewicowy publicysta oskarżony w akcji #metoo podjął pierwsze kroki prawne

Jakub Dymek
Jakub Dymek Źródło: Facebook / Jakub Dymek
Dziennikarz Jakub Dymek zgodnie z zapowiedzią rozpoczął prawną batalię o oczyszczenie swojego imienia. Na fali akcji #metoo został publicznie oskarżony o gwałt przez byłą dziewczynę.

Na początku tygodnia dwaj lewicowi dziennikarze kojarzeni z prokobiecymi i feministycznymi ruchami zostali oskarżeni o mobbing i molestowanie seksualne swoich współpracownic. Pod zarzutami sformułowanymi na łamach „Codziennika Feministycznego” podpisało się pięć kobiet, choć podkreślano, że pokrzywdzonych jest więcej. W artykule zatytułowanym „Papierowi feminiści. O hipokryzji na lewicy i nowych twarzach polskiego #metoo” mogliśmy przeczytać o nagannych praktykach, przypisywanych dwóm niepoślednim dziennikarzom lewej strony polskiego sporu politycznego. Pierwszy z nich – szef wydawców serwisu Wyborcza.pl Michał Wybieralski wystosował publiczne przeprosiny i został zawieszony w obowiązkach przez koncern Agora.

Drugi z oskarżonych – dziennikarz powiązany m.in. z „Krytyką Polityczną” Jakub Dymek, z którym także zawieszono współpracę, zaprzeczył zarzutom i zapowiedział podjęcie kroków prawnych. Jak wynika z pierwszego pisma przedsądowego, które opublikował na swoim profilu na Facebooku, odnosi się ono wyłącznie do oskarżenia o gwałt i nie dotyczy molestowania czy mobbingu. Z informacji publikowanych wcześniej przez Dymka mogliśmy się dowiedzieć, że zarzut ten sformułowała jego była dziewczyna Dominika.

Czytaj też:
Lewicowi publicyści oskarżani o molestowanie, przemoc i gwałt. Szef wydawców Wyborcza.pl zawieszony

Hejt i wsparcie

„W związku z publikacją”Codziennika Feministycznego„, która pomawia mnie o dopuszczenie się przestępstwa, zapowiadałem kroki prawne. To pierwszy z nich. Korzystając z tej okazji, chciałem bardzo podziękować za niezliczone głosy wsparcia i życzenia wytrwałości, jakie otrzymuję od znanych i nieznanych mi osób. Tym, które wykorzystują tę okazję, aby grozić mi i moim bliskim, nie dziękuję – ale życzę znalezienia mądrzejszego hobby na przyszłość” – napisał dziennikarz w piątek wieczorem na Facebooku.

W opublikowanych przez siebie pismach wzywa „Codziennik Feministyczny” do usunięcia z tekstu fragmentu dotyczącego rzekomego gwałtu. Domaga się także przeprosin od autorek artykułu. Mają zostać opublikowane w terminie trzech dni od otrzymania przez nie pisma na łamach „Codziennika”, „Krytyki Politycznej” i portalu Wyborcza.pl.

Był gwałt, nie ma oskarżeń?

„Bezprawność naruszenia dóbr osobistych polega przede wszystkim na oparciu wskazanej części artykułu dotyczącej rzekomego popełnienia przez Jakuba Dymka gwałtu na informacji nieprawdziwej – w żaden sposób ani nie uprawnione, ani tym bardziej nie udowodnionej.

Po drugie, bezprawność naruszenia dóbr osobistych Jakuba Dymka wynika z braku spełnienia obowiązku zachowania szczególnej staranności i rzetelności. Publikacja nie zawiera źródła podanych informacji, dat, ani danych osobowych pokrzywdzonej przez rzekomy czyn. Istotne znaczenie ma fakt, że w momencie publikacji artykułu nie toczyło się przeciwko Jakubowi Dymkowi żadne postępowanie karne, a tym bardziej postępowanie karne o gwałt. Z treści artykułu nie wynika, by którakolwiek z autorek tekstu zawiadomiła prokuraturę, bądź policję o popełnieniu przestępstwa gwałtu.

Co więcej, redaktor naczelna «Codziennika Feministycznego» i autorki tekstu nie poprzedziły publikacji zwróceniem się do Jakuba Dymka z pytaniem o jego stanowisko w sprawie” – możemy przeczytać w uzasadnieniu wezwania.

facebook

Źródło: Facebook / Wprost.pl