Galeria:
Mark "DEVAST8" Cropp i jego kłopotliwy tatuaż
19-letni Mark Cropp swój tatuaż zdobył podczas 2-letniego pobytu w więzieniu, gdzie trafił za napad z nożem. Ogromny napis na twarzy wykonał jego brat, który – jak się szczęśliwie złożyło – osadzony był w tym samym zakładzie karnym. Podczas zabiegu mężczyźni znieczulali się pędzonym nielegalnie bimbrem. Efekt tamtego seansu z maszynką do tatuaży można oglądać obecnie na filmach i zdjęciach, które zyskały wielką popularność w mediach społecznościowych.
DEVAST8
Jak można było się domyślić, zasłonięcie połowy twarzy gigantycznym napisem „DEVAST8” (czyli „dewastować”, „niszczyć”, „rujnować”), nie ułatwiało Markowi życia po wyjściu z więzienia. Nie dość, że rynek pracy nie czeka z otwartymi ramionami na byłych osadzonych, to jeszcze tak drastyczna „ozdoba” twarzy nie zachęcała do bliższych kontaktów z Croppem.
Pomocna dłoń
Po udzieleniu kilku wywiadów i nagłośnieniu swoich kłopotów ze znalezieniem pracy, na Marka Croppa wylała się fala hejtu. Do i tak niskiej oceny postępowania 19-latka dochodził fakt, że w swoim krótkim życiu zdążył już spłodzić dziecko, którego nie mógł utrzymywać. Ostatecznie jednak na Facebooku pojawiła się fotografia Marka w odblaskowej kamizelce i informacja, że podjął pracę jako kontroler ruchu. Dostał też ofertę darmowego usunięcia tatuażu z jego twarzy, ale w obawie o swoją skórę skapitulował po wymazaniu symbolu ósemki na końcu napisu.