Cuda, jakich świadkiem przez ostatnie lata była Turkmenia przeminęły. Nowym prezydentem kraju zostanie dentysta zmarłego Turkmenbaszy.
Kurbanguły Berdymuchammedow obiecuje reformy, otwarcie na świat, poszanowanie praw człowieka. Dokonania zmarłego nagle Turkmenbaszy zostaną ulepszone i udoskonalone. System, który stworzył, z natury doskonały zostanie wspólnym wysiłkiem zmodyfikowany, w duchu wyzwań nowych czasów.
W rzeczywistości nie zmieni się nic. Berdymuchammedow, który przez lata był cieniem Turkmenbaszy, jego nadwornym doktorem i oportunistą, który przetrzymywał wszelkie czystki formalnie będzie rządził niemal identycznie jak jego poprzednik. Będą to rządy tajnej policji, spisków, nagłych zniknięć politycznych przeciwników i ciągłych knowań. Nie wykluczone nawet, że Berdymuchammedow będzie w całej tej układance tylko figurantem, a władzę będzie sprawował wszechmocny szef tajnej policji. A jego obecna retoryka służy tylko grze jaką Turkmenia toczy z Rosją. Grze o zasoby gazu i ropy.
Turkmenistan już od kilku miesięcy próbuje się uniezależnić od gazowego dyktatu Moskwy. Jako kraj posiadający jedne z największych złóż gazu, Aszchabad musi surowiec kupować od Rosji. A ten w ostatnim roku podrożał o 54 proc. Turkmenbasza, jeszcze za swego życia próbował otworzyć sobie nowe rynki: podpisał gazową umowę z Chinami oraz zaproponował budowę gazociągu przez Afganistan do Pakistanu i Indii. Chciał także zbudować razem z Azerbejdżanem gazociąg transkaspijski. Przeciw temu projektowi ostro oponowała Moskwa. Dziś Berdymuchammedow chciałby także przyciągnąć inwestorów z Zachodu, potrzeba mu więc trochę odwilży. Jej znakiem ma być chociażby proces ekologa-opozycjonisty Andrzeja Zatoki, który oskarżony o nielegalne posiadanie broni dostał tylko trzy lata w zawieszeniu. Kiedyś za takie zarzuty Turkmenbasza posyłał za kraty na co najmniej dwadzieścia lat.
W rzeczywistości nie zmieni się nic. Berdymuchammedow, który przez lata był cieniem Turkmenbaszy, jego nadwornym doktorem i oportunistą, który przetrzymywał wszelkie czystki formalnie będzie rządził niemal identycznie jak jego poprzednik. Będą to rządy tajnej policji, spisków, nagłych zniknięć politycznych przeciwników i ciągłych knowań. Nie wykluczone nawet, że Berdymuchammedow będzie w całej tej układance tylko figurantem, a władzę będzie sprawował wszechmocny szef tajnej policji. A jego obecna retoryka służy tylko grze jaką Turkmenia toczy z Rosją. Grze o zasoby gazu i ropy.
Turkmenistan już od kilku miesięcy próbuje się uniezależnić od gazowego dyktatu Moskwy. Jako kraj posiadający jedne z największych złóż gazu, Aszchabad musi surowiec kupować od Rosji. A ten w ostatnim roku podrożał o 54 proc. Turkmenbasza, jeszcze za swego życia próbował otworzyć sobie nowe rynki: podpisał gazową umowę z Chinami oraz zaproponował budowę gazociągu przez Afganistan do Pakistanu i Indii. Chciał także zbudować razem z Azerbejdżanem gazociąg transkaspijski. Przeciw temu projektowi ostro oponowała Moskwa. Dziś Berdymuchammedow chciałby także przyciągnąć inwestorów z Zachodu, potrzeba mu więc trochę odwilży. Jej znakiem ma być chociażby proces ekologa-opozycjonisty Andrzeja Zatoki, który oskarżony o nielegalne posiadanie broni dostał tylko trzy lata w zawieszeniu. Kiedyś za takie zarzuty Turkmenbasza posyłał za kraty na co najmniej dwadzieścia lat.