W sobotę 7 kwietnia mieszkańcy amerykańskiego miasta Idaho Falls znaleźli na ulicach swojego miasta dokładnie 51 martwych gęsi. Początkowo podejrzewali, że zwierzęta mogły zostać zabite przez padający tego dnia grad, jednak nie wszystkie zwierzęta miały widoczne zewnętrzne obrażenia. Wszystkie za to znaleziono w jednej okolicy, rozrzucone w niewielkich odległościach od siebie. Z kolei po rozcięciu kilku ptaków odkryto, że u zwierząt tych eksplodowały płuca.
Urzędnicy z Departamentu Łowiectwa i Rybołówstwa w Idaho (IDFG) uważają, że w klucz migrujących na północ gęsi musiał uderzyć piorun. Ich zdaniem grad nie zabiłby gęsi, a jedynie je poranił. Zwierzęta byłyby w stanie znaleźć przed nim schronienie. – Kiedy policjant zjawił się na miejscu, żadne ze zwierząt się nie poruszało, nawet nie drgnęło – mówił James Brower z IDFG w rozmowie z telewizją Fox News.
Namiastkę sekcji zwłok gęsi przeprowadził Jacob Berl z IDFG, który zebrał też truchła ptaków na przyczepę swojego pickupa. Przyznał, że widok wielu padłych gęsi nie jest dla niego rzadkością, jednak zwykle ptaki umierają w takich liczbach z powodu chorób. – Matka natura jest czasem okrutna dla królestwa zwierząt. Martwimy się o wypadki z udziałem samochodów i ciężarówek, a czasem zwierzęta zabijane są przez zwykłą pogodę – filozoficznie stwierdził. – Zawsze jest to jednak smutne. Nikt nie chce tego oglądać – dodawał.
Czytaj też:
Kilkaset martwych reniferów w Norwegii. Zwierzęta zabite przez pioruny