Dziennikarze TVN Warszawa zwracają uwagę na jednego z właścicieli kamienicy przy Dahlbergha 5 – Marka M., który w procesie reprywatyzacyjnym odzyskał od miasta także kamienice przy ulicach Nabielaka 9 oraz Hożej 25a. Już na samym początku prawnik Marka M. zwrócił uwagę na stan zdrowia swojego klienta i poprosił o zwolnienie go większej części obrad. Komisja uznała niedawną operację przepukliny za wystarczające usprawiedliwienie i wyraziła zgodę na odejście Marka M. po jego przesłuchaniu.
twittertwitter
Głównym świadkiem na poniedziałkowym przesłuchaniu był jeden z lokatorów kamienicy przy Dahlbergha 5, Janusz Baranek. Świadek przypomniał, że współpracował z Jolantą Brzeską przy obronie praw mieszkańców. Przyznał, że krótko po znalezieniu ciała zamordowanej Jolanty Brzeskiej w jego samochodzie ktoś poprzebijał wszystkie opony. Opowiadał też o formach nacisku na jego rodzinę, aby opuściła mieszkanie przy Dahlbergha. Mówił o braku oświetlenia, przerwach w dostawach wody, niereagowaniu na gniazdo gołębi czy dziurawy dach.
twittertwittertwitter
Janusz Baranek zarzucił też Markowi M., że próbował zniechęcić lokatorów przy pomocy swojego znajomego. – Marek M. zakwaterował tam swojego młodego przyjaciela, aby swym zachowaniem uprzykrzał życie innym lokatorom. Ten organizował imprezy, często z alkoholem (…). Zorganizował nawet „tydzień piromana”. Rozpalał ogniska, w których palił piankową kanapę, opony, wrzucał wszystko co ogień mógł strawić: drabinę, ławki, śmieci – opowiadał. – Zauważyłem, że Marek M. jest dobrym psychologiem. Wybiera osoby, które są podatne, słabe. I na nich się skupia. Tu w kamienicy przy Dahlbergha też upatrzył sobie takie osoby. A z kolei tych Lokatorów, którzy wnieśli pozew o nieuzasadnione podwyżki, nie nękał – powiedział świadek.
Czytaj też:
NSA odrzucił kolejne grzywny nałożone przez tzw. komisję weryfikacyjną. Gronkiewicz-Waltz triumfuje