Ponad tysiąc osób protestowało w czwartek 7 czerwca w stolicy Kirgistanu. Zgromadzeni wyrażali swoje oburzenie sprawą śmierci 20-letniej studentki, która została porwana w celu zmuszenia do zawarcia małżeństwa. Kobieta została zabita na komisariacie policji podczas składania zeznań przeciwko porywaczowi. Policjanci na chwilę zostawili ją razem z porywaczem. 30-latek po zadaniu śmiertelnego ciosu próbował zabić także siebie. Obecnie walczy o życie w szpitalu.
Według danych ONZ około 13,8 procent kobiet poniżej 24 roku życia z byłych republik sowieckich jest zmuszanych do małżeństw ze swoimi porywaczami. W Kirgistanie tego typu czyny są zakazane przez prawo, jednak wciąż zdarzają się podobne przypadki, które porywacze uzasadniają tradycją. Protestujący zgromadzeni w Biszkeku podkreślają, że „dziewczynom trzeba dać szansę do szczęścia”.
– Jesteśmy wszyscy zszokowani tym, co stało się na posterunku policji. Mam 19 lat i też boję się, że zostanę porwana – mówiła agencji AFP jedna z uczestniczek manifestacji. Minister edukacji Gulmira Kudajberdyjewa podkreślała konieczność „radykalnej zmiany nastawienia” do tego typu przestępstw. – Mamy już dobre przepisy, ale musimy pracować z rodzicami młodych ludzi, by zmienić ich świadomość – mówiła.
Czytaj też:
Wstrząsająca seria brutalnych gwałtów. Ofiary polewano benzyną i podpalano