Nie jest to wcale, jak pisze w żarcie autor filmu na Instagramie, „podwodna wąskotorówka”. Znajdujące się zaledwie kilka metrów od brzegu tory, które zostały odsłonięte przez ostatnie sztormy, to najprawdopodobniej ułatwienie mające pomóc przy załadunku statków. Taką odpowiedź uzyskali dziennikarze TVN24, kiedy z prośbą o wyjaśnienie skierowali się do dyrektora Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu Władysława Szarskiego.
Jak wyjaśniał krótko Szarski, na Helu nie odnaleziono żądnego połączenia kolejowego, a jedynie „prefabrykowane elementy o długości kilku metrów”. – Układano je doraźnie, by przetransportować jakieś cięższe elementy i załadować na statki bądź okręty – tłumaczył. Jak dodawał, podobne konstrukcje stawiali swego czasu zarówno Polacy, jak i Niemcy.
Nagranie podwodnych torów zostało opublikowane na Instagramie Grzegorza Elmisia, podpisującego się jako biegacz z Helu. W komentarzach internauci nie mogli powstrzymać się od żartów związanych z Bursztynową Komnatą i Złotym Pociągiem. Czy można ich jednak za to winić? Tego typu odkrycia zawsze przecież działają na wyobraźnię.
Czytaj też:
Tajemnicze stworzenie zastrzelone przez farmera. Badania DNA rozwiązały zagadkę