62-letni Egidius Schiffer wyrok dożywotniego pozbawienia wolności odsiadywał w zakładzie karnym w Bochum. Ten znany jako „Dusiciel z Akwizgranu” seryjny morderca w latach 1983-1990 zabił co najmniej pięć kobiet w wieku od 15 do 31 lat. Swoje ofiary wabił zawsze tą samą metodą. Czekał do późna, po czym oferował spotkanym na ulicach dziewczynom wracającym z dyskotek, że podwiezie je do domu. Po wywiezieniu kobiet w odludne miejsce, gwałcił je i dusił przy pomocy sznura. Nagie ciała pozostawiał przy autostradach wiodących do Akwizgranu, co jednak nie pomogło policji w namierzeniu zwyrodnialca. Aż do 1997 roku morderca żył razem z żoną, która niczego nie wiedziała, a na pewno nie przekazała tego policji.
Schiffer wpadł dopiero w 2007 roku, kiedy złapano go na kradzieży złomu. Po pobraniu od niego próbki DNA okazało się, że w ręce policji dostał się nieuchwytny „Dusiciel z Akwizgranu”. Już w 2008 roku usłyszał wyrok – do końca życia miał nie wychodzić z więzienia. Jego pobyt w ośrodku w Bochum niespodziewanie dobiegł jednak końca 22 lipca. Strażnicy odnaleźli go martwego w celi. Leżał na łóżku, nagi. Sekcja zwłok wykazała, że zmarł z powodu niewydolności serca, które poraził prąd. Rzeczniczka więzienia wyjaśniała, jak konkretnie do tego doszło. – Wyjął kabel z lampki, owinął go sobie wokół sutków i penisa, a następnie wetknął do gniazdka – przekazała. Dodatkowe śledztwo w tej sprawie przeprowadzi jeszcze policja.
Czytaj też:
Masturbował się na oczach dzieci. Prawie utonął przy próbie ucieczki