Za pomocą tyrolki „Flam Zipline” dystans 1381 kilometrów najodważniejsi turyści pokonają w minutę. Z zawrotną prędkością zjadą ze stacji startowej zlokalizowanej w Vatnahalsen do mety w Kårdalen po drugiej stronie Doliny Flam. Na pomysł połączenia tych dwóch miejsc przy pomocy stalowej liny wpadł lokalny hodowca kóz Pål Mikkel Dalsbotten, który na zrealizowanie projektu wyłożył 100 tys. dolarów.
– Fajnie będzie zobaczyć zainteresowanie, ale musimy być cierpliwi, bo na razie niewiele osób wie o tym miejscu – mówił w rozmowie z portalem NRK. – Wierzymy, że na dłuższą metę to będzie dobre. Myślimy, że wiele osób będzie chciało tego spróbować – dodawał. To nie pierwszy biznes pana Dalsbottena. Oprócz wspomnianej hodowli, prowadzi on też kawiarnię obsługującą głównie turystów.
Kolejka tyrolska Flam z pewnością przyciągnie fanów mocnych wrażeń. Dzięki zdjęciom publikowanym przez pierwszych klientów na Instagramie, możemy wyobrazić sobie, jak wielkim wyzwaniem dla nerwów jest ten zjazd. Od tych wysokości można dostać zawrotu głowy.
Czytaj też:
8-osobowa bójka o... miejsce do zrobienia selfie. Policja wzywała posiłki
Najdłuższa w Skandynawii kolejka tyrolska