W niedzielę 7 października wieczorem przed rondem Piastów Śląskich w Zielonej Górze doszło do niegroźnego wypadku. 48-letnia kobieta prowadząca opla dostała mdłości, a jej samochód wypadł z trasy, uderzając w wysoki krawężnik. Kierująca pojazdem postanowiła zostawić go w tym miejscu, nie wezwała też pomocy drogowej. Zamiast tego, zmęczona i wściekła, rozbiła namiot nieopodal i zwyczajnie poszła spać. W nocy, przy zerowej temperaturze, dogrzewał ją towarzyszący jej pies.
W poniedziałek 8 października nad ranem obecność porzuconego pojazdu przy wjeździe na rondo zgłosili przejeżdżający w tym miejscu kierowcy. Przybyli na miejsce policjanci dowiedzieli się, że kobieta z powodu „odruchu wymiotnego” straciła panowanie nad pojazdem. Tłumaczyła to zjedzonymi na przejściu granicznym pierogami. Przyznała, że nie zdawała sobie sprawy z zakazu stawiania aut w pobliżu ronda.
Funkcjonariusze nie ukarali kobiety mandatem. Podinsp. Małgorzata Stanisławska z zielonogórskiej policji tłumaczyła, że w tym wypadku nie doszło do wykroczenia, nikt też nie doznał żadnej krzywdy.
Czytaj też:
Zapadlisko w chodniku pochłonęło cztery osoby. Dwie nie żyją, dwie są zaginione