Bramki: dla Polski - Dariusz Małecki (17); dla Niemiec - Benetikt Sperling (22), Moritz Fuerste (28), Sebastian Draguhn (36), Oskar Deecke (40).
Polska: Chyła - Dutkiewicz, Grzeszczak - P. Mikuła, D. Rachwalski, Górny oraz T. Choczaj, Łukasz Wybieralski, Marcin Grotowski, T. Marcinkowski, Małecki.
Niemcy: Bubolz - Wese, Braun - Fuerste, Hauke, Draguhn oraz Deecke, Sperling, Korn, N. Meinert, Biederlack.
Progi okazały się niestety zbyt wysokie. Polacy dobrze zagrali w pierwszej połowie, ale nie potrafili wykorzystać sytuacji podbramkowych, których stworzyli więcej. Był to rezultat i słabszej skuteczności Polaków i szczęścia, które w pierwszych 20 minutach sprzyjał miejscowym. W 13 minucie nie wytrzymał olbrzymiego ciśnienia Marcin Grotowski, który znajdował się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy.
Nie pomógł świetny doping polskich kibiców. Mimo wszystko jednak Polska prowadziła po pierwszej połowie, po bramce Dariusza Małeckiego, który w ostatniej chwili zastąpił kontuzjowanego już w Wiedniu Zbigniewa Juszczaka. Hokeista Pocztowca udanie włączył się do akcji ofensywnej i strzelił mocno, a piłka znalazła drogę do siatki między nogami niemieckiego bramkarza Ulricha Bubolza.
Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy, po podaniu Tomasza Górnego, okazji do podwyższenia na 2:0 nie zdołał wykorzystać Dariusz Rachwalski.
Inaczej wyglądała druga połowa. Niemcy lepiej bronili i szybko wyrównali. Próby indywidualnych akcji Górnego i Rachwalskiego był umiejętnie stopowane.
Gdy w 28 minucie na 2:1 podwyższył Moritz Fuesrte nasi zawodnicy grali z każdą minutą bardziej nerwowo. Mógł jeszcze wyrównać Rachwalski, Łukasz Wybieralski i Grotowski. Gdy jednak Sebastian Deecke na 4 minuty przed końcem podwyższył na 3:1, szanse na korzystny rezultat zmalały do minimum.
Na 1 minutę i 25 sekund przed końcem meczu polscy trenerzy zdecydowali się na wycofanie bramkarza i zastąpienie go szóstym zawodnikiem. To jednak także nie dało efektu, natomiast jeszcze jedną bramkę zdobyli rywale.
Zdaniem szkoleniowców zaważyło większe doświadczenie Niemców, którzy grali we wszystkich dotychczasowych finałach 12. edycji mistrzostw Europy i w dwóch MŚ. Polskim hokeistom, podobnie jak niedawno szczypiornistom, nie udało się pokonać faworyzowanych rywali.
Na pocieszenie Polakom pozostało jedno bardzo wartościowe wyróżnienie indywidualne. Uznano, że najlepszym zawodnikiem finałowego turnieju był kapitan polskiego zespołu Piotr Mikuła.ab, pap