28-letni John Foster mieszka w Tallahassee na Florydzie. Chicago leży w stanie Illinois, prawie 1,5 tys. kilometrów na północ. Nie przeszkodziło to mężczyźnie dotrzeć na przedmieścia tej metropolii – Des Plaines, gdzie mieszka obecny partner jego byłej dziewczyny. By zmylić policję, Foster wyleciał z lotniska w Atlancie w stanie Georgia. Po dotarciu do Chicago, wynajął samochód i pojechał do domu swojej ofiary.
Prokuratura ustaliła, że napastnik uderzył swojego przeciwnika metalowym narzędziem w głowę. Następnie wyciął na nodze nieprzytomnego mężczyzny swoje inicjały i odciął jego penisa. Bezużyteczny organ został wyrzucony za płot działki, a bezwładne ciało ofiary Foster zaciągnął w odosobnione miejsce za jednym z okolicznych parkingów. Przypadkowy przechodzień znalazł jednak rannego i około trzeciej w nocy wezwał policję i pogotowie. Mężczyźnie udało się przeżyć. Ma jednak trwałe uszkodzenie mózgu. Policja twierdzi, że "nigdy nie odzyska pełni zdrowia".
Opisywany dramat rozegrał się w marcu tego roku. Już w kwietniu ustalono, że za zbrodnię odpowiada Foster. Stan Floryda zgodził się na jego ekstradycję do Illinois 20 września. W czwartek 11 października mężczyzna po raz pierwszy stanął przed sądem. Usłyszał, że na wolność wróci dopiero po zakończonym procesie, lub wpłaceniu miliona dolarów kaucji.
Czytaj też:
Wpadli, gdy przewozili fragmenty zwłok w dziecięcym wózku. Mogli zabić nawet 20 kobiet