Sophie Wilson-Smith nie miała pojęcia, że cierpi na epilepsję, aż do momentu, kiedy doznała ataku w czasie pracy w kwietniu 2017 r. Od początku nie było jasne, co było powodem jej objawów. Lekarze najpierw stwierdzili u niej migrenę, ponieważ nie wszystkie symptomy pasowały do epilepsji. Dziewczyna poddawała się wielu badaniom, aż do lata 2018 r. Wtedy okazało się, że Sophie cierpi na padaczkę. Studentka z północnego Londynu przekonuje, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z objawów tej choroby. Podkreśla, że są różne typy napadów i nie zawsze wygląda to tak, że chory dostaje drgawek i leży na ziemi. O swoich spostrzeżeniach dotyczących epilepsji Sophie opowiedziała w transmisji, którą przeprowadziła na Instagramie.
– Objawy, których doświadczam, są prawie niezauważalne. Zwykle trwa to tylko kilka sekund, do kilku minut. Tracę wtedy kontakt z otoczeniem, a moje serce bije tak mocno, jakby chciało wyskoczyć z klatki piersiowej – opowiedziała. Nagranie z informacjami przekazanymi przez 24-latkę opublikowano na łamach „Daily Mail”.
– Nigdy nie zamieszczam takich materiałów, ale mam już dość. Oto, jak wygląda moje życie – przyznała w filmiku. – Czasami jest tak, że nic nie widzę, lub patrzę w jakąś otchłań. Innym razem dostaję mocnych drgawek – dodała.
Czytaj też:
Bioenergoterapeuta uzdrawiał... seksem. Matka i córka zgłosiły sprawę na policję