Na skutek listopadowych pożarów w Kalifornii życie straciło 88 osób, a 249 zostało uznanych za zaginione. Zniszczeniu uległy uprawy oraz blisko 19 tys. budynków. Ucierpieli jednak nie tylko ludzie. W płomieniach zginęło wiele zwierząt, a sytuacja tych, które przeżyły, jest daleka od bezpiecznej. W regionie dramatycznie brakuje pożywienia, a organizacje niosące pomoc zwierzętom nie radzą sobie z ogromnymi potrzebami.
To właśnie w takich chwilach Amerykanie lubią udowadniać, że potrafią i chcą pomagać potrzebującym sąsiadom. W tym konkretnym przypadku dwaj Polacy żyjący na stałe w Chicago za „sąsiadów” uznali mieszkających 7200 km dalej aktywistów z Kalironfii. Całą swoją ciężarówkę załadowali paszą dla zwierząt, łącznie z karmą dla psów i kotów i wyruszyli w kilkudniową podróż przez prawie cały kraj. Nic dziwnego, że ich gest pozytywnie zaskoczył i poruszył Amerykanów.
„Dziękuję”
„Danny i Arek są braćmi z Polski, którzy zamieszkali w Stanach Zjednoczonych. Po tym, jak usłyszeli o zniszczeniach, natychmiast zgromadzili paszę i inne zasoby, po czym przyjechali do Biggs w Kalifornii. Zajęło im to wiele dni, podczas których napotkali na deszcz, śnieg i wiatr. To ich nie zatrzymało. Kilka razy byli zasypywani przez śnieg i spędzali noce w swojej ciężarówce, pilnując cennego ładunku dla ofiar pożarów i naszych zwierząt” – pisali właściciele schroniska Wheeler Ranch and Feed. „Życzymy Danny'emu i Arkowi bezpiecznej podróży powrotnej do Chicago i piszemy w ich ojczystym języku »dziękuję«, co oznacza wyraz wielkiej wdzięczności po polsku!” – dodawali.
facebookCzytaj też:
Miliarder pomaga poszkodowanym w pożarach w Kalifornii. Wykorzystał do tego jacht
Kuzyni z Polski pomagają ofiarom pożarów w Kalifornii