– Organizacja kąpielisk nie zapewniała jednolitego poziomu bezpieczeństwa na całym obszarze objętym nadzorem ratowników – stwierdził prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski podczas prezentacji wniosków z kontroli. – Na kąpieliskach brakowało kilku rzutek ratunkowych i zestawów do nurkowania, a na miejscach okazjonalnie wykorzystywanych do kąpieli także kilku łodzi, lin asekuracyjnych, zestawów do nurkowania i kół ratunkowych – wyliczał.
W raporcie NIK podkreślono także, że oznakowanie plaż było nieczytelne. Jak tłumaczył prezes NIK, ludzie wypoczywający w tamtym miejscu mogli nie być pewni, co wynika ze znaków nagromadzonych w tamtym miejscu. Kwiatkowski wskazywał także na niejednolite zabezpieczenie plaży. Strefy kąpielowe przeplatały się z tymi, gdzie kąpać się nie było można. Wszystko to wynikało z oszczędności lokalnych władz.
Sprawę utonięć w Darłówku bada też prokuratura w osobnym śledztwie. Nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów. Wiadomo jedynie, że podjęte procedury dotyczą narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia dzieci przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad nimi oraz nieumyślnego spowodowania śmierci dzieci.
Co wydarzyło się w Darłówku?
W Darłówku pod opieką matki kąpali się dwaj bracia w wieku 13 i 14 lat oraz ich 11-letnia siostra. Przed godziną 15 ich matka odeszła na chwilę z najmłodszym, 2-letnim dzieckiem. Po powrocie nie mogła znaleźć swoich dzieci. We wtorek 14 sierpnia ratownicy wyciągnęli z morza 14-latka, który wraz z rodzeństwem wszedł do wody mimo zakazu kąpieli. Chłopiec w stanie krytycznym został przewieziony do szpitala. Dzień później przekazano informację o jego śmierci. W piątek 17 sierpnia poinformowano o znalezieniu w morzu ciała dziewczynki. Niecałe 20 godzin później na wysokości wschodniego falochronu znaleziono ciało chłopca, był to poszukiwany 13-latek.
Rodzina przyjechała na wakacje z Sulmierzyc pod Krotoszynem w Wielkopolsce. Dyrektor szkoły z Sulmierzyc Beata Koprowska w rozmowie z portalem Wirtualna Polska podkreśla, że rodzeństwo było „radosne, grzeczne i uśmiechnięte”. Przekazała też, że psychologowie i nauczyciele wracają do szkoły już w piątek, gdzie będą mogli przychodzić uczniowie. – Zostanie im udzielona profesjonalna pomoc. Do ich dyspozycji będą dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Krotoszynie, szkolny pedagog oraz nauczyciele – informowała krótko po tragedii.
Oświadczenie rodziny
„W imieniu rodziców tragicznie zmarłych dzieci, wobec licznych ataków w ich kierunku oświadczamy, że rodzice robili wszystko, by uchronić dzieci przed tragedią” – twierdzili w wydanym po tragedii oświadczeniu bliscy dzieci, które 14 sierpnia zginęły w Darłówku. W dalszej części przedstawili własną wersję wydarzeń z tego dnia. „Nie jest prawdą, że dzieci kąpały się lub weszły do wody przy czerwonej fladze. Nie jest prawdą, że mama dzieci została z nimi sama na plaży. Obecni byli oboje rodzice. W czasie gdy mama udała się z najmłodszym synkiem na wydmy, pozostałej kąpiącej się trójki doglądał tato. Dzieci kąpały się w oddaleniu od falochronu, a na długości całej plaży kąpali się również inni ludzie. Oboje rodzice zostali poddani badaniu alkomatem i byli trzeźwi” – napisano.
W dalszej części komunikatu stwierdzono, iż „w sprawie media i opinia publiczna wydały już wyrok, uznając rodziców za nieodpowiednio dbających o dzieci i wydały go jeszcze przed formalnym wszczęciem postępowania przez prokuraturę”. „Wobec licznych wątpliwości w sprawie oznakowania kąpieliska i działań ratunkowych, rodzice zmuszeni są, mimo ogromnej żałoby, pytać prokuratora czy na plaży rzeczywiście wszystko przebiegało zgodnie ze sztuką oraz czy sposób oznaczenia kąpieliska był prawidłowy, czy zrobiono wszystko, by uniknąć tragedii i podjęto prawidłowo wszystkie działania ratunkowe” – zaznaczono w tekście oświadczenia.
Czytaj też:
Zatrzymany szef ochrony imprezy WOŚP w Gdańsku. Wprowadził policję w błąd ws. Stefana W.