Biznesmen Mike Jines, będący jednym z partnerów w spółce TopGen Energy, zamieścił w internecie swoje zdjęcia z safari. Widzimy na nich dwóch mężczyzn ze strzelbami oraz dwa powalone słonie. Trudno więc uwierzyć w jego późniejsze oświadczenia, mówiące o rzekomym ataku słoni i strzelaniu w samoobronie.
Na zdjęciach widzimy dwa młode słonie zastrzelone na safari w Zimbabwe w południowej części Afryki. Obok nich stoją Max „Buzz” Delezenne - profesjonalny organizator polowań oraz właśnie Mike Jines. Fotografie pochodzą z października 2018 roku, ale dopiero teraz wyciekły do sieci i krążą po mediach społecznościowych, wzbudzając wściekłość internautów.
Z jednego tylko konta na Facebooku zdjęcie z zabitymi słoniami podano dalej 56 tys. razy. Dołączane komentarze wyrażają oburzenie, smutek i złość na myśliwych. Wiele nawołuje też do bojkotu TopGen Energy, jako jedynego realnego środka nacisku na Jinesa i jemu podobnych. Biznesmen w reakcji na niespodziewany kryzys wizerunkowy zareagował w rozmowie z CBS 46. Przekonywał, że zwierzęta zostały zastrzelone w samoobronie, kiedy nieprowokowane zaszarżowały na mężczyzn. Twierdzi też, że były to dorosłe osobniki, a nie młode. Podkreślał, że strzały zostały oddane w zgodzie z prawem obowiązującym w Zimbabwe i Stanach Zjednoczonych.
Galeria:Biznesmen Mike Jines i zabite przez niego słonie