Aktorka pochwaliła się kolacją, jaką wspólnie z przyjaciółmi miała okazję zjeść w jednym z krakowskich hoteli. „To okoń z risotto z pietruszką ! Jemy wolno żeby przyjemność niebiańska trwała dłużej. Teraz będziemy jeść polędwicę wołową z foie gras i kasztanami! Deser, torcik z marakui z białą czekoladą, kumkwatem i maliną. Mniam! Na koniec czekoladki robione przez szefa kuchni!” – wymieniała po kolei wszystkie dania.
Krystyna Janda nie przewidziała, że jej pozornie niewinny wpis spotka się z tak zdecydowaną reakcją internautów. „Celebryci-hipokryci”, „wczoraj dzieli Pani post o cierpieniu zwierząt, a dziś zajada się foie gras i wołowiną” – komentowali użytkownicy Facebooka pod zdjęciami. „Bronimy dzików, karpi, a tutaj popis z niewyobrażalnego cierpienia zwierząt. Przecież to nic innego, jak chora wątroba – chora, przez udział człowieka. Straszne” – tłumaczyła internautka Anna.
Dlaczego fakt jedzenia foie gras (inaczej „pasztet strasburski”) tak oburzył komentujących? Otóż ta potrawa kuchni francuskiej dość powszechnie kojarzona jest jako przykład okrutnego traktowania zwierząt w celach spożywczych. Aby osiągnąć odpowiedni smak gęsiej lub kaczej wątroby, zwierzę trzymane w klatce przez około trzy tygodnie karmione jest siłą bezpośrednio do przełyku przy pomocy tzw. zgłębnika. Metoda ta jest zakazana w wielu krajach na świecie, także w Polsce.
Czytaj też:
Celebryci stają w obronie dzików. „Nie możemy dopuścić do rzezi”