Jeremy Taylor z Sunriver chciał tylko zatankować swoją Toyotę 4Runner. Dla towarzystwa zabrał ze sobą psa o imieniu Ally. Nie wziął za to telefonu komórkowego. W drodze powrotnej podróżnych złapała silna śnieżyca. Dodatkowo, samochód Taylora wpadł w poślizg, wypadł z jezdni i wbił się w ogromną zaspę śnieżną. Kierowca nie mógł otworzyć drzwi, więc zdecydował się przenocować w pojeździe.
Następnego dnia sytuacja wcale nie ulegał poprawie. Z powodu całonocnych opadów śniegu, samochód był wręcz jeszcze bardziej zasypany. Dopiero trzeciego dnia mężczyźnie udało się wydostać z wozu. Wtedy jednak stwierdził, że nie da rady przedrzeć się przez ogromne zaspy i wrócił do pojazdu.
Sos Taco Bell ratuje życie
Przez całe pięć dni mężczyzna i pies mieli do jedzenia jedynie skromny zapas paczek z ostrym sosem taco, których poprzedni pasażerowie toyoty nie zużyli do zamówień na wynos z Taco Bell. Jeremy dbał też o odpowiednią temperaturę, uruchamiając co pewien czas silnik samochodu.
W końcu na zaginionych podróżnych natrafiła podczas poszukiwań lokalna policja. Funkcjonariusze przekazali, że Jeremy i jego pies byli w dobrym stanie, choć bardzo głodni. Kiedy o sposobie przetrwania zaginionych dowiedziała się firma Taco Bell, jej przedstawiciele wiedzieli jak zareagować. Oświadczyli, że cieszą się z odnalezienia zdrowych zaginionych i zapowiedzieli darmowe tacos oraz pakiet opieki dla Jeremy'ego Taylora.
facebookCzytaj też:
Zaginiony 3-latek spędził w lesie ponad 48 godzin. Twierdzi, że towarzyszył mu niedźwiedź