– Przez ostatnie pięć lat, kiedy rządziła PO i PSL, płace nauczycieli były całkowicie zamrożone, nie było żadnych podwyżek. Wtedy pan Sławomir Broniarz, spiritus movens całej tej politycznej hucpy, nie protestował – powiedział w rozmowie z Radiem Olsztyn Dariusz Rudnik. W ocenie radnego Prawa i Sprawiedliwości nauczyciele nie zarabiają tak wiele, jak w innych krajach Europy, jednak nadal funkcjonuje pewne kuriozum, jaką jest Karta Nauczyciela. – Nauczyciel ma w tej chwili pensum równe 18 godzin. Także niestety coś za coś. Nauczyciele walczą o Kartę Nauczyciela, w związku z tym ich zarobki są, jakie są. Ci, którzy pracują bez niej, mają większe możliwości zarobku – tłumaczył.
W dalszej części rozmowy samorządowiec stwierdził, że jeśli nauczyciele rzeczywiście uważają, że zarabiają tak źle, to sytuacja na rynku nie jest wcale taka zła i mogą poszukać innej, lepiej płatnej pracy. – Nauczyciele dyplomowani, którzy mają pensje dużo wyższe niż te, o których się tak teraz mówi, że są głodowe, wcale nie różnią się od innych grup zawodowych. Urzędnicy pracują za dużo mniejsze pieniądze, a ich pensum pracy jest wielokrotnie wyższe niż pensum nauczycieli – dodał.
„Nieduża różnica między posłem a nauczycielem”
Dzień wcześniej na temat płac nauczycieli wypowiedział się inny polityk PiS. – Posłowie mają 8 tysięcy złotych brutto pensji podstawowej (do tego dieta ponad 2 tys. zł – red.), więc jeśli nauczyciel dyplomowany ma z kawałkiem 5 tysięcy złotych brutto, to jest to nieduża różnica między posłem a nauczycielem – stwierdził w rozmowie z „Super Expressem” Marek Suski. W ten sposób szef gabinetu politycznego premiera skomentował postulaty nauczycieli, którzy domagają się podwyżek i zapowiadają strajki. – Każdy chciałby więcej zarabiać. Nie znam osoby, która by powiedziała, że za dużo zarabia, to zrezygnuje sama... Chociaż posłowie sami sobie obniżyli pensję, ale bez przyjemności – zaznaczył Suski.
Strajk nauczycieli
Jak podaje RMF FM, we wtorek 5 marca rozpoczęło się referendum strajkowe, które potrwa dwa tygodnie. Przyniesie ono odpowiedź na pytanie, w których szkołach odbędzie się zapowiadany strajk. Tę informację w rozmowie z RMF FM potwierdził Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Dodał, że w referendum mogą wziąć udział nie tylko nauczyciele, ale także pracownicy administracji i obsługi. Oficjalny strajk rozpocznie się 8 kwietnia i będzie bezterminowy. ZNP oraz Forum Związków Zawodowych chcą w ten sposób doprowadzić do podwyżek dla nauczycieli i pracowników oświaty w wysokości tysiąca złotych.
Czytaj też:
Marek Suski porównał pensję posła i nauczyciela: Nie ma dużej różnicy