Starsza pitbullka została zostawiona zamknięta w samochodzie stojącym na parkingu przy drodze do Morskiego Oka. Turyści powiadomili policję. Na miejscu pojawili się także strażnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego i Mariola Włodarczyk z Fundacji Zwierzęta Podhala, która zajęła się wycieńczonym psem.
Zwierzę siedziało z głową wciśnięte między siedzenia i nie reagowało już na obecność ludzi. Na szczęście funkcjonariuszom udało się otworzyć drzwi dzięki lekko uchylonej szybie. Suczka została od razu napojona, ale jej stan nie był dobry. Po odprowadzeniu psa w cień drzew i napojeniu go wodą, udało się sprawić, żeby zwierzę doszło do siebie.
– Dziwię się, że taka bezmyślność. Z pełnym szacunkiem do tych turystów, bo nie wiem kto to jest. Zakładam, że poszli na Morskie. To jest 2,5 godziny w jedną i 2,5 godziny w drugą stronę. Czyli po powrocie piesek by się praktycznie ugotował – komentował całą sytuację szef straży parku Edward Wlazło w rozmowie z radiem RMF FM.
– To mogło być nawet 15 minut - ona mogła dostać udaru, to jest starsza suka, starsze zwierzę z wyraźną nadwagą, więc wiadomo, że serce inaczej pracuje. Bez interwencji zwierzę na pewno by nie przeżyło – dodaje Mariola Włodarczyk z Fundacji Zwierzęta Podhala.
Kobieta opisała interwencję na swoim koncie fundacji na Facebooku. – Suczka jest bezpieczna i czeka pod moim dachem na odbiór przez swoich opiekunów, a sprawę do końca pilotować będzie KPP w Zakopanem – zapewnia we wpisie.
facebookCzytaj też:
Czesi kąpali się nago w Morskim Oku. Słono za to zapłacą