Pierwsza z bomb eksplodowała na wiecu Aszrafa Ghaniego zorganizowanym w prowincji Parwan, w mieście Czarikar, zabijając co najmniej 24 osoby. 31 dalszych odniosło poważne obrażenia, dlatego liczba ofiar śmiertelnych nadal nie jest uważana za ostateczną. Kilka godzin później doszło do drugiego zamachu, tym razem w stolicy kraju – Kabulu. Tam zginęły co najmniej trzy osoby. Do tej pory nie wiadomo, kto stoi za atakami. W pierwszych godzinach nie przyznała się do nich żadna organizacja terrorystyczna.
Al Jazeera zapewnia, że prezydent Afganistanu nie został ranny i przebywa obecnie w bezpiecznym miejscu. W chwili wybuchu był obecny na wiecu, jednak jego rzecznik Hamed Aziz zapewnia, iż nie odniósł żadnych obrażeń. Wahida Shahkar, rzeczniczka gubernatora prowincji Parwan przekazała, że eksplozja nastąpiła przy wejściu do miejsca, w którym odbywało się spotkanie z wyborcami. Zdetonowany ładunek był bombą domowej roboty, tzw. IED – improvised explosive device. Z kolei rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych dodał, iż zamachowiec poruszał się na motocyklu i wysadził w powietrze na pierwszym punkcie kontrolnym.
Drugi wybuch miał miejsce w Kabulu, niedaleko Strefy Zielonej, gdzie znajdują się ministerstwo obrony, ambasada USA i kwatery NATO. Zamachy w Afganistanie nasilają się w związku z zaplanowanymi na koniec września wyborami prezydenckimi. Talibowie ostrzegli, że zintensyfikują swoje działania, by zniechęcić ludzi od wzięcia udziału w głosowaniu. 28 września Ghani będzie ubiegła się o kolejnych 5 lat władzy.
Czytaj też:
Kiedy USA informuje o porozumieniu z talibami, w Kabulu wybucha traktor-pułapka. 16 osób nie żyjeCzytaj też:
Trump odwołał rozmowy pokojowe z talibami. „To Amerykanie stracą najwięcej”