Polityk Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” potwierdził, że złożył zawiadomienie w sprawie szantażu. Podkreślał, że zrobił to, co w jego sytuacji może zrobić „prawy obywatel”. – W polityce chcę robić coś dla ludzi. A prywatnie jestem mężczyzną po przejściach. Osiem lat temu umarła mi żona. Po ostatniej chorobie czuję, że mam życie po życiu. Jestem singlem, próbuję sobie jakoś życie ułożyć – przekazał dziennikarzom poseł.
– Niczego złego nie robiłem. Przyznaję, płaciłem za spotkania z tą kobietą. Uiszczałem opłatę, bo ja nie chcę nikogo krzywdzić. Nie chcę się żenić, nikomu nie obiecywałem małżeństwa. Nie dam się szantażować, niczego złego nie zrobiłem – dodaje.
„Wyborcza” przypomina, że kandydujący z list PiS 61-letni Grzegorz Raczak deklaruje się jako głęboko religijny katolik. Do swoich materiałów wyborczych polityk dołączał fotografię z audiencji u Jana Pawła II. Raczak został posłem w 2016 roku, kiedy z Sejmu odszedł Andrzej Jaworski.
Z autorami materiału skontaktował się także mężczyzna, przedstawiający się jako znajomy warszawskiej prostytutki, która spotykała się z posłem w Gdańsku i Warszawie. Jak twierdzi, miała dostawać po tysiąc złotych za spotkanie. Według jego informacji, 23-letnia dziewczyna mogła domagać się pieniędzy za spotkanie, do którego nie doszło z winy polityka. – Nie wiem, jaka była między nimi umowa – mówił. Dodał, że był już w tej sprawie przesłuchiwany przez prokuraturę.
Czytaj też:
Romans posła Stanisława Pięty. Pek: Politycy PiS widywali mnie w hotelu poselskimCzytaj też:
Senator PiS miał znęcać się nad żoną i wmawiać jej chorobę psychiczną. Chciał w ten sposób ukryć romans?