Świadek ataku w rozmowie z „Bildem” opisał przebieg strzelaniny. – Stałem w lokalu z kebabem. Zobaczyłem faceta w wojskowych ciuchach i z karabinem. Najpierw rzucił coś, co wyglądało jak granat. Później zaczął strzelać. Schowałem się w toalecie i przekręciłem zamek. Później usłyszałem kolejny huk. Po pewnym czasie usłyszałem syreny policyjne, wtedy dałem funkcjonariuszom znać, gdzie jestem i wyszedłem – opowiadał.
W wywiadzie z „Der Spiegel” Max Privorotzki, przewodniczący gminy żydowskiej w Halle, opowiedział o ataku z innej strony. Przekazał, że w świątyni przebywało wówczas około 75 osób. Podkreślił, że zadziałały specjalne zabezpieczenia zamontowane przy drzwiach, dzięki którym napastnicy nie zdołali wtargnąć do środka. Z tego powodu ostrzelali oni jedynie budynek z zewnątrz, po czym swoją broń skierowali przeciw przypadkowym przechodniom.
Z miejsca zdarzenia napastnicy uciekli najprawdopodobniej porwaną taksówką. Jak pisze „Bild”, kierowca pojazdu stawił opór, został więc razem ze swoją żoną postrzelony przez napastników. Przetransportowano go helikopterem do szpitala w Wiedersdorf. Do sieci trafiło też nagranie, na którym zamaskowany mężczyzna oddaje strzały z granatnika. Najprawdopodobniej jest to jeden z napastników z Halle.
W przekazach medialnych podkreśla się, że atak na synagogę nastąpił w dniu Jom Kippur, jednego z najważniejszych świąt żydowskich.
Czytaj też:
Niemcy. Nagrano mężczyznę strzelającego z granatnika. Trwa obława po ataku w Halle