Jak informuje „The Independent”, statek MV Vasco da Gama należący do firmy Cruise & Maritime Voyages był w trakcie 58-dniowej wycieczki, która rozpoczęła się 9 października w porcie w Londynie. U wybrzeży Australii na pokładzie statku wyłączono zasilanie.
Jeden z pasażerów powiedział australijskiej stacji radiowej 2GB, że wycieczkowiec pozostawał przez kilka godzin „bez prądu, bez wody, bez toalet, bez kuchni, bez niczego”. Przyznał jednak, że zostało włączone awaryjne oświetlenie korytarzy statków. Pasażer dodał, że statek dryfuje popychany przez lekkie podmuchy wiatru, a cała sytuację na pokładzie opisał jako „przerażającą”.
Według właściciela statku, firmy CMV decyzja o zainicjowaniu „zapobiegawczego odcięcia zasilania” została podjęta po tym, jak w sterowni silnika zapaliła się kontrolka alarmowa. Doszło do tego ok. godziny 5:45.
CMV tłumaczy, ze odcięcie zasilania było „środkiem ostrożności” przed uszkodzeniem systemów na pokładzie i miało umożliwić zbadanie alarmu. Po przeprowadzeniu kontroli, załoga nie wykryła żadnych „powodów do niepokoju.
„Rano w pełni przywrócono moc i statek wznowił żeglugę w kierunku portu Adelaide zgodnie z zaplanowanym planem podróży” – oświadczyło CMV. – „Statek ma doskonałą historię niezawodności, a wszyscy pasażerowie na pokładzie byli na biezaco informowani o napotkanych problemach technicznych” – dodała firma.
Czytaj też:
Indyjski reżyser proponuje legalizację gwałtów. Radzi kobietom: Noście prezerwatywy dla gwałcicieli