W programie #Newsroom w Polsat News Magdalena Adamowicz ogłosiła, że z powodu tragicznych zdarzeń z początku roku nie zamierza rezygnować z aktywnego wspierania Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. – Będę chodziła z puszką na WOŚP. W listopadzie po raz kolejny zarejestrowałam się jako wolontariusz – obwieściła. Europosłanka chce także pojawić się na „Światełku do nieba”. – Mam nadzieję, że nie zabraknie mi siły – mówiła.
Trauma związana z wydarzeniami sprzed roku nadal jest za silna dla córek zamordowanego podczas „Światełka do nieba” Pawła Adamowicza. Ich matka przyznaje, że namawiają ją do pozostania tego dnia w domu. – Trochę żartujemy, że założę pod ubranie kamizelkę kuloodporną. Starsza córka nie chce w tym roku uczestniczyć w WOŚP, to dla niej bardzo trudne – mówiła polityk.
Magdalena Adamowicz przyznała, że najtrudniejszym dniem w tym roku – oprócz śmierci męża – był dla niej 23 grudnia. Przyznaje, że przepłakała cały dzień. Podkreśla, że pomogły jej córki. – Wiem, że dzieje się dużo złego i postanowiłam, że chcę coś zmienić, żeby kolejne tragedie się nie wydarzyły, żeby inne dzieci i żony nie musiały płakać. Stąd moja akcja „Imagine there is no hate” – przekazała europosłanka.
Czytaj też:
Sprawa zabójstwa Pawła Adamowicza. Nowy zespół biegłych zbada Stefana W.Czytaj też:
Doda zdradzi kulisy koncertu „Artyści przeciw nienawiści”. Powstał film dokumentalny