Sprawę w sieci nagłośnił Konrad Kuźmiński, prezes Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Zamieścił przy tym nagranie z całego zdarzenia, pokazujące jak zwyrodnialec zabija kota metalową pałką, za co szybko zablokowano konto urzędnika na Twitterze. Później, już bez materiału wideo, Kuźmiński zdobył i upublicznił dane osób, które mogą być zamieszane w zdarzenie. „Otrzymałem film, na którym widać jak Mateusz B. z miejscowości Prabuty (pomorskie) katuje kota metalową pałką. Sadystę nagrywała koleżanka” – pisał.
Sprawa trafiła na policję i do prokuratury. O zabezpieczeniu filmu i podjęciu czynności zmierzających do przesłuchania świadków informowała sierż. sztab. Anna Filar z Komendy Powiatowej w Kwidzynie. Po rozpętaniu medialnej burzy, swoją wersję przedstawiła Klaudia Cz., która przyznała się do nagrywania całej sceny. „Najmocniej przepraszam za to co się wydarzyło, lecz zostałam zmuszona do nakręcenia tego filmiku” – tłumaczyła.
Dalej pisała, że bała się zareagować. „Od 5 miesięcy gryzło mnie sumienie i w końcu stanęłam na odwagę i poprosiłam koleżankę o pomoc, co mam zrobić z nagraniem, bo nie mogłam znieść bólu, który czułam” – pisała (pisownie oryginalna). „On rozkazywał mi, traktował okropnie i bałam się strasznie ujawnić, co zrobił” – dodawała.
Czytaj też:
W wielkopolskiej ubojni znęcano się nad zwierzętami? Prokuratura bada doniesienie aktywistówCzytaj też:
Zamknęły kotka w mikrofalówce i patrzyły jak kręci się w kółko. „Bezmyślność musi zostać ukarana”