W poniedziałek 27 stycznia Jelani Maraj został skazany na 25 lat więzienia za seksualne napastowanie 11-letniej dziewczynki w swoim domu na Long Island. Oskarżenie wniesiono w listopadzie 2017 roku, po ujawnieniu wszystkiego przez brata ofiary. W trakcie procesu dziewczynka zeznawała, że ojczym wielokrotnie gwałcił ją od 2015 roku, kiedy jej matka wychodziła do pracy.
Prokuratura posługiwała się dowodem w postaci śladu DNA Maraja na spodniach od pidżamy dziecka. W sprawie zeznawał także młodszy brat ofiary, który miał być świadkiem jednego z gwałtów. Prawnicy Maraja odwoływali się od wyroku w 2018 roku, powołując się na nieprawidłowości dotyczące ławy przysięgłych. W październiku ubiegłego roku sędzia uznał, że obrona nie dostarczyła wiarygodnych dowodów na poparcie swojej tezy.
Ostatnią linią Maraja było przyznanie się do problemu z alkoholem. W poniedziałek 27 stycznia prosił on o „drugą szansę”. Jeden z prawników mężczyzny podkreślał, że jego klient zmaga się z nadciśnieniem, napadami podagry i anemią. Prosił o ograniczenie kary do 10 lat więzienia. Wcześniej Maraj twierdził, że cały proces jest jedynie próbą wyłudzenia od niego 25 mln dolarów.
W trakcie rozprawy ofiara mężczyzny opowiadała, że była bita i zastraszana, m.in. groźbami rozdzielenia jej z mamą. Mówiła też o swoich myślach samobójczych. Sędzia, zwracając się do oskarżonego, powiedział wprost: „zniszczyłeś to dziecko”. Podczas procesu Nicki Minaj nie pojawiła się w sądzie, by wspierać brata. Wystosowała jedynie list, w którym opisała go jako „cierpliwego, delikatnego człowieka”.
Czytaj też:
Nicki Minaj rozpoczyna bojkot InstagramaCzytaj też:
Maryla Rodowicz na koncercie Nicki Minaj w Łodzi. Ich zdjęcie robi furorę