Mieszkańców Chin pogrążonych w walce z epidemią koronawirusa poruszyła historia chłopca z dystryktu Zhangwan w mieście Shiyan. Prowincja Hubei, do której należy Shiyan, to od początku największe ognisko SARS-CoV-2. Na blisko 80 tys. potwierdzonych przypadków zakażenia, aż 65 tys. przypada właśnie na ten region. W ramach walki z epidemią w niektórych miejscowościach zakazano mieszkańcom opuszczać ich domy.
W jednym z takich właśnie budynków mieszkał pięcio- lub sześcioletni chłopiec. W poniedziałek 24 lutego lokalni wolontariusze, dbający o potrzeby uwięzionych w domach mieszkańców, odnaleźli go samotnego w mieszkaniu. Oprócz dziecka natrafili także na ciało jego dziadka. Nie wiadomo, kiedy dokładnie mężczyzna zmarł. Władze nie potwierdziły też publikowanych w internecie doniesień, iż malec przeczekał kilka dni, żywiąc się ciastkami. Kilkulatek pytany o to, dlaczego nie szukał pomocy, tłumaczył się jasnym poleceniem od dziadka. Mężczyzna zabronił mu wychodzić ze względu na szalejącego na zewnątrz koronawirusa.
Czytaj też:
Msze odwołane z powodu koronawirusa. Terlikowski: Kościół pokazuje swoją niewiaręCzytaj też:
Wiceminister zdrowia Iranu zarażony koronawirusem. „Test był pozytywny”Czytaj też:
Koronawirus. Polacy próbowali wywieźć z Tajwanu 3946 maseczek ochronnych