W sobotę 6 czerwca na tafli zbiornika wodnego w nieczynnej żwirowni przypadkowy przechodzień zauważył zwłoki. Na miejsce natychmiast wezwane zostały służby. Okazało się, że topielec był młodym mężczyzną. Od razu pomyślano o 16-letnim Piotrze, którego poszukiwano od kilku dni. O przyjazd na miejsce poproszono rodzinę chłopca. Bliscy rozpoznali nastolatka.
– Policjanci zbierają dowody, przesłuchujemy świadków. Na tę chwilę za wcześnie jest, aby wykluczyć jakąkolwiek okoliczność, w jakiej mogło dojść do śmierci nastolatka – powiedział Piotr Duziak z policji w Bydgoszczy.
Okoliczności zaginięcia i śmierci Piotra są tajemnicze. 16-latek wyszedł z domu w sobotę 30 maja o godz. 17. Nikogo z rodziny nie poinformował, gdzie jedzie. Okazało się, że spotkał się ze znajomymi.
Piotra ostatni raz widzieli koledzy – około godz. 22 w autobusie linii 96, którym wracał do domu do Ciela. Znajomi mieli nie zauważyć, kiedy i w jakich okolicznościach wysiadł. Wtedy także po raz ostatni zalogował się jego telefon.
Czytaj też:
Zmarł ojciec Pascala Brodnickiego. Kucharz pożegnał go we wzruszającym poście