Steinar Bjerkmann żartuje, że w tym wypadku koszenie trawy okazało się bardziej niebezpieczne niż skoki narciarskie. Poważnie może mówić jednak o ogromnym szczęściu w tej całej sytuacji. Rzecznik kadry skoczków narciarskich podczas strzyżenia trawnika korzystał z pomocy dużej kosiarki-traktora, z koszem umieszczonym z tyłu. Jako że sprzęt był dla niego nowością, Bjerkmann nie przewidział jego mocy.
Rzecznik tuż po odpaleniu maszyny stracił nad nią panowanie i spadł pod koła pojazdu, który odbijając się od ogrodzenia, kilka razy przejechał po niezdarnym kierowcy. Szczęśliwie mężczyzna nie został uderzony w głowę, a wirujące ostrza wyłączyły się, zanim zdążyły wyrządzić poważniejsze szkody. Bjerkmann zwrócił też uwagę na fakt, że upadł w bezpiecznym miejscu. Zaledwie centymetry dalej znajdować miał się kamień szlifierski, który mógł okazać się znacznie gorszym „lądowiskiem”. Ranny jest jednak w dobrym humorze, o czym świadczyć mogą jego wypowiedzi. – Pocieszam się tym, że ustanowiłem rekord w światach w skokach kosiarką – mówił uśmiechnięty. Całe zdarzenie zakończyło się jedynie na złamaniu kości w kostce.
twitterCzytaj też:
Adam Małysz pokonał koronawirusa. Były skoczek ostrzega Polaków: Epidemia wcale się nie skończyłaCzytaj też:
Koronawirus. Polscy skoczkowie apelują do prezydenta i premiera. „Mamy problemy z powrotem”Czytaj też:
Pojawiło się nagranie koszmarnego upadku skoczka. Norweg sam nie chciał go wcześniej oglądać