Polscy eurodeputowani nie przestają być europejskimi adwokatami Ukrainy. Jedną z ich ostatnich inicjatyw jest wystawa w Parlamencie Europejskim poświęcona Wielkiemu Głodowi i akcja, mająca na celu uznanie Wielkiego Głodu przez Unię. Na szczęście, podczas swojej wizyty w Brukseli ukraiński premier, Wiktor Janukowycz przedstawił się jako zwolennik integracji euroatlantyckiej i uwiarygodnił tym samym działania Polaków.
Wielki Głód, celowo wywołana przez stalinowskie władze klęska głodu, która kosztowała życie 6-10 mln ludzi, został już oficjalnie uznany przez parlamenty 26 krajów, w tym Polski. Sama Ukraina uznała Hołodomor za zbrodnię ludobójstwa. Niestety, w zachodniej Europie, wciąż urzeczonej nierealistycznym spojrzeniem na Rosję i ZSRR, ta tragedia jest prawie całkowicie nieznana. Za sprawą polskich eurodeputowanych Bruksela miała szansę dowiedzenia się o ukraińskim dramacie. Co ciekawe, sama wystawa jest wspólnym pomysłem posłów z różnych partii: Grażyny Staniszewskiej z ALDE, Kondrada Szymańskiego z Unii na Rzecz Narodów, Marka Siwca z klubu socjalistów i Brytyjczyka Charlesa Tannocka, reprezentującego chadeków. Szymański zbiera także podpisy posłów pod petycją w sprawie oficjalnego uznania Wielkiego Głodu przez Unię Europejską.
Warto pochwalić polskich posłów za konsekwencję i rzadką umiejętność wzniesienia się ponad partyjne wojenki. Etykietka europejskiego adwokata Ukrainy na dobre już przylgnęła do Polski. Na szczęście goszczący wczoraj w Brukseli premier Janukowycz udowodnił, że Warszawa nie chce na siłę uszczęśliwiać Kijowa. Janukowycz, nie po raz pierwszy zresztą, przedstawił się jako orędownik euroatlantyckiej integracji Ukrainy. W niezłym przemówieniu w Parlamencie Europejskim przyznał, że członkostwo w Unii jest absolutnym priorytetem ukraińskiej polityki zagranicznej. Akcesję do NATO powinno jednak poprzedzić referendum. Chęć Kijowa została więc wyraźnie wyartykułowana.
A opinia Brukseli? Unia przygotowuje właśnie nowe porozumienie UE-Ukraina. Największa batalia toczy się o słowa, czy w porozumieniu Bruksela uzna europejską perspektywę Ukrainy, czy też zostanie to określone – jak tego chcieliby Polacy – jako perspektywa członkostwa. Tak czy inaczej, Janukowycz dostarczył argumentów za pełniejszą integracją Ukrainy.
Warto pochwalić polskich posłów za konsekwencję i rzadką umiejętność wzniesienia się ponad partyjne wojenki. Etykietka europejskiego adwokata Ukrainy na dobre już przylgnęła do Polski. Na szczęście goszczący wczoraj w Brukseli premier Janukowycz udowodnił, że Warszawa nie chce na siłę uszczęśliwiać Kijowa. Janukowycz, nie po raz pierwszy zresztą, przedstawił się jako orędownik euroatlantyckiej integracji Ukrainy. W niezłym przemówieniu w Parlamencie Europejskim przyznał, że członkostwo w Unii jest absolutnym priorytetem ukraińskiej polityki zagranicznej. Akcesję do NATO powinno jednak poprzedzić referendum. Chęć Kijowa została więc wyraźnie wyartykułowana.
A opinia Brukseli? Unia przygotowuje właśnie nowe porozumienie UE-Ukraina. Największa batalia toczy się o słowa, czy w porozumieniu Bruksela uzna europejską perspektywę Ukrainy, czy też zostanie to określone – jak tego chcieliby Polacy – jako perspektywa członkostwa. Tak czy inaczej, Janukowycz dostarczył argumentów za pełniejszą integracją Ukrainy.