Zakazał też pokazywania innego wizerunku Górniak i jej męża niż ten związany z ich życiem publicznym.
Jednocześnie sąd uznał, że nie ma podstaw do tego, by wydawca "Faktu" przepraszał piosenkarkę i jej męża, czego również domagali się w pozwie. Górniak chciała też znacznie wyższego zadośćuczynienia, bo w sumie 350 tys. zł - sąd uznał jednak, że 50 tys. zł jest kwotą wystarczającą za to, co z powodu publikacji "Faktu" małżonkowie przeżyli.
Chodziło o artykuły dotyczące m.in. okresu, kiedy piosenkarka była w szpitalu i urodziła syna. Dziennikarze pisali także wówczas o relacjach między nią a jej ojcem, a także o rzekomych zaległościach, jakie Górniak i Krupa mieli wobec przedsiębiorcy budowlanego, montującego w ich domu okna.
Ani Górniak, ani jej pełnomocnika nie było na ogłoszeniu wyroku. Pełnomocnik Axel Springer Polska, mec. Artur Wdowczyk powiedział PAP, że ewentualna decyzja o odwołaniu się od wyroku zapadnie po zapoznaniu się z uzasadnieniem sądu.
Piosenkarka wytoczyła kilka procesów mediom za naruszanie jej prywatności, czci i dobrego imienia. Wygrała już podobny proces z "Super Expressem", również dotyczący publikacji, kiedy była w szpitalu. Warszawski sąd okręgowy nakazał wtedy gazecie zapłatę 75 tys. zł.
Górniak wielokrotnie mówiła, że w czasie ciąży była nękana przez media, a do szpitala, w którym rodziła, "wkradali się" fotoreporterzy. W 2004 r. ogłosiła nawet koniec artystycznej kariery w związku z tamtymi wydarzeniami. W opublikowanym liście nazwała dziennikarzy "szczurami, które mają krew na rękach".ab, pap