Tomasz Terlikowski i ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w czwartkowej „Kropce nad i” na antenie TVN24 odnosili się do konferencji państwowej komisji ds. pedofilii, która broniła się przed zarzutami stawianymi przez dziennikarzy, dotyczącymi m.in. jej składu i zarobków jej członków.
– Mój główny zarzut do tej komisji jest taki, że chociaż ona jest dość droga, żeby nie powiedzieć bardzo droga, chociaż jej członkowie przyznali sobie zaszczytne tytuły i chociaż już 120 spraw prowadzą, z czego 10 proc. dotyczy duchownych, to nie widać tego, żeby oni zaczęli naprawdę ciężką pracę – mówił Tomasz Terlikowski.
Katolicki publicysta odniósł się w tym miejscu do działania australijskiej komisji ds. pedofili, których ważnym elementem było prowadzenie debaty i uświadamianie opinii publicznej, „jak straszliwą zbrodnią i straszliwym cierpieniem dla ofiar” jest pedofilia.
– Nasza komisja trwa, przyznaje sobie pensje, jeździ samochodami, ale działalności nie widać – zarzucał Terlikowski. – Wypływają sprawy w mediach i czasami pan prezes Kmieciak się wypowie, ale pozostałych członków jakby nie było. Parafrazując poetę: Pełno ich, a jakoby nikogo nie było – podkreślił.
Ks. Isakowicz-Zalewski: Komisja jest niesłychanie upolityczniona
Z tymi zarzutami zgodził się ks. Isakowicz-Zalewski. Duchowny dodał, że komisja „jest niesłychanie upolityczniona” – S kłada się z 6 członków wskazanych przez ekipę rządzącą i jedną osobę z opozycji – wymieniał. – Zaskakuje mnie to, że wiele spraw jest nagłaśnianych przez ofiary i nie widać, żeby komisja się tym zajmowała. Mówi o pewnych rzeczach, natomiast tak na dobra sprawę nie wiadomo, jakie są kompetencje tej komisji – mówił.
Tomasz Terlikowski uważa, że jednym z celów komisji powinna być „zmiana mentalności społecznej”. – Komisja musi być bardzo aktywna, nie może być tak, że zwołuje konferencję prasową, jak pojawiają się zarzuty medialne dotyczące pieniędzy – uważa publicysta. – Niech przyznają sobie, jakie chcą pensje, niech jeżdżą samochodami po całej Polsce, tylko niech będzie widać efekty ich działań – podkreślił.
„Jest gorzej, a nie lepiej niż było”
Terlikowski zgodził się z prowadzącą program Monika Olejnik, którą wstrząsnęło zachowanie kardynała Dziwisza, który obiecał, że spotka się z jedną z ofiar księdza pedofila, ale tego nie zrobił.
– Trudno się z panią redaktor nie zgadzać, to jest wstrząsające. Ale mnie jeszcze bardziej wstrząsa co innego. Mam wrażenie, że po prawie trzech latach od wybuchu pierwszej bomby, jaką był pierwszy film braci Sekielskich, jeżeli chodzi o reakcje hierarchów Kościoła, jest gorzej, a nie lepiej niż było – ocenił publicysta.
Terlikowski uważa, że biskupi postępują wbrew nauczaniu Kościoła. – Papież Franciszek mówi bardzo jasno: w ofiarach przychodzi do nas Chrystus. Jeśli biskupi nie mają odwagi powiedzieć ofiarom przepraszam, jeśli nie mają odwagi powiedzieć „zawiedliśmy ofiary księdza Dymera” […] to tak naprawdę krzywdzą Chrystusa, plują w twarz Chrystusowi – stwierdził stanowczo.