Kobieta, która tankowała gaz na stacji benzynowej w Warszawie, odjeżdżając ze stacji, nie odczepiła węża od dystrybutora gazu. Jej przypadkowe działanie nie będzie z pewnością tak głośne, jak słynne zdemolowanie stacji benzynowej w Rymaniu, ale kilkumetrowy wąż ciągnięty za nissanem micrą po ulicy Towarowej w Warszawie wzbudził duże zaciekawienie wśród kierujących.
„Widok samochodu osobowego z ciągnącym się za nim gumowym wężem nie jest częsty nawet na ruchliwych stołecznych ulicach” – przyznaje warszawska Straż Miejska. To właśnie dwaj funkcjonariusze tej służby, którzy 22 marca ok. godz. 13 patrolowali ul. Towarową, zaskoczeni tym widokiem interweniowali w sprawie.
Kobieta stanęła dopiero na czerwonym świetle
„Byli tym obrazem równie zaskoczeni jak inni kierowcy. Nie mniej zdziwiona była też kierująca nissanem, która, nie reagując na znaki do zatrzymania, jechała dalej” – przyznaje Straż Miejska. „Sytuacja była groźna nie tylko dla osoby kierującej nissanem, ale też dla innych uczestników ruchu, ponieważ wąż niebezpiecznie podskakiwał i pląsał na jezdni” – dodano w informacji prasowej
Kilkukrotne próby zatrzymania pojazdu nic nie dały, kobieta zatrzymała się dopiero na czerwonym świetle. Wtedy funkcjonariusze podeszli do nissana i polecili kierującej 35-latce, aby zjechała do najbliższej zatoki autobusowej. Dopiero tam zaskoczona kobieta zorientowała się, co się stało.
„Po wyjęciu z zaworu gumowego węża i ustaleniu danych roztargnionej kobiety, strażnicy udali się wraz z nią do stacji paliw na Towarowej, gdzie nieco wcześniej tankowała gaz. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a pojazd był ubezpieczony” – podkreśla Straż Miejska. „Strażnicy niestety nie otrzymali odpowiedzi, co było powodem roztargnienia 35-latki” – poinformowano.
Czytaj też:
Kalisz. Nastolatkowie oskarżeni o znieważenie prezydenta. Stanęli przed sądem