Pomorze bez Trójmiasta, Mielna, Helu i Łeby? Urszula Stefanowicz kreśli czarny scenariusz

Pomorze bez Trójmiasta, Mielna, Helu i Łeby? Urszula Stefanowicz kreśli czarny scenariusz

Sopockie molo, zdjęcie ilustracyjne
Sopockie molo, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Nahlik
Uruszula Stefanowicz z Koalicji Klimatycznej na antenie radia TOK FM komentowała raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC), zapowiadający podwyższenie średniej temperatury Ziemi. Wymieniła kilka popularnych kurortów, które na skutek takich zmian zniknęłyby z naszej mapy.

Naukowcy oszacowali, że w ciągu najbliższych 20 lat średnie temperatury na świecie wzrosną nawet o 1,5 stopnia Celsjusza, co spowoduje podniesienie się poziomu mórz i oceanów. W perspektywie 150 lat byłoby to nawet od 98 centymetrów do 1,88 metra w najgorszym scenariuszu. Skrajne badania mówią z kolei o 5 metrach.

– Na pewno byśmy stracili Świnoujście. Na pewno stracilibyśmy wiele naszych ulubionych miejsc wypoczynkowych: Dziwnów, Kołobrzeg, Mielno, Darłowo. Z pewnością do Gdańska, Gdyni i Sopotu, tak do Wejherowa i Pucka – tam też woda by się wdarła – mówiła ekspertka. – Oczywiście Hel i Jastarnia byłyby całkowicie stracone. Łeba i Słowiński Park Narodowy też – dodawała.

Największe zalania dotknęłyby terenów zalewowych od strony Zatoki Gdańskiej, czyli Nowego Dworu Gdańskiego, okolic Tczewa, Malborka i Elbląga. Jak tłumaczyła Stefanowicz, zalanie nie nastąpi od razu. Początkowo będzie rosnąć liczba burz i huraganów, co zwiększy ryzyko zalania oraz w konsekwencji liczbę dni, kiedy przybrzeżne miasta będą nękane takimi zjawiskami. W końcu nie będzie się dało w nich mieszkać, a dopiero później zostaną one całkowicie pokryte wodą.

Aktywistka ostrzegała, że na poprawę sytuacji może być za późno, bo system mórz i oceanów na zmiany reaguje z opóźnieniem. – Więc jeszcze przez setki i tysiące lat ten poziom wody może się podnosić i zwiększać się będzie ich zakwaszenie. To sprawi, że również jakość tych wód będzie coraz gorsza, co z kolei wpłynie na takie branże jak np. rybołówstwo – mówiła.

Rozwiązaniem byłaby w tym momencie zmiana polityki energetycznej. – Nie mówię, że to byłoby łatwe. To byłoby trudne. Nie mówię, że to nie kosztowałoby nas, bo byłoby kosztowne. Ale w tej chwili już absurdem jest mówienie o kosztach, kiedy mamy pewność, że koszty tego, że nic nie robimy, będą znacznie większe – podkreślała.

Czytaj też:
Wiadomo, dlaczego ignorujemy zmiany klimatu na Ziemi. „Oto źródło dramatu”

Źródło: Tok FM